Paweł Kozioł - Exemplum i alegoria a gatunkowa struktura kroniki |
| Drukuj |
|
E-mail
|
niedziela, 29 maja 2005 |
Paweł Kozioł - Exemplum i alegoria a gatunkowa struktura kroniki
Niemal na początku czwartej księgi swojej kroniki[1] mistrz Wincenty
opisuje konfrontację biskupa krakowskiego Gedeona[2] z dostojnikiem
tytułowanym praeses provinciae, tradycyjnie utożsamianym z Mieszkiem
III Starym[3]. Przedstawiciel Kościoła interweniował, gdyż „nie mógł
[...] bez narażenia własnego zbawienia zlekceważyć lub milczeniem
pokryć tak przykrego ucisku swojej trzody”[4], na który składał się
wyzysk, samowola urzędników, rosnące wpływy złych doradców,
niesprawiedliwe wyroki, ucisk względem kleru... Za sprawą tych
niesprawiedliwości cierpiały przy tym jedynie dwa spośród trzech stanów
zazwyczaj wyróżnianych w średniowieczu[5] – aratores i oratores.
Bellatores jawili się raczej jako wykonawcy złej woli księcia[6] –
nieuczciwi doradcy, niesprawiedliwi sędziowie, okrutni egzekutorzy
wyroków[7].
Za sprawą takiego przedstawienia konfliktu, właściwy kontekst stanowią
tu exempla o rycerzach-rabusiach łupiących lud, prowadzące do konkluzji
poniekąd odwracającej średniowieczny porządek społeczny:
Rycerze naszych czasów, którzy zabierają biedakom ich mienie –
oświadcza Stefan z Bourbon – są maxime rustici („największymi
nikczemnikami, łajdakami”)[8].
Odwrócenie dokonuje się oczywiście wyłącznie na płaszczyźnie moralnej.
Nieuczciwy rycerz, wielmoża czy władca nie traci automatycznie swej
uprzywilejowanej pozycji (aczkolwiek życie niezgodne z normami prędzej
czy później i tak doprowadza go do upadku), lecz z własnej woli wyrzeka
się tego, co stanowi o jego statusie[9]. Zgodnie z tą zasadą również
ucisk ze strony władcy jawi się w kronice jako desakralizacja jego
rządów, w dodatku – spowodowana przez niego samego[10]. Jego majestat
przestaje być majestatem, zaś usunięcie go z tronu i zastąpienie kimś
bardziej odpowiednim staje się czynem przywracającym przyrodzony
porządek rzeczy. Podniesienie ręki na władcę traci wtedy znamiona
świętokradztwa, stając się moralnym obowiązkiem i zarazem czynem
bohaterskim, jako przeciwstawienie się stojącej za tyranem sile. Nie
dziwią więc wszystkie pochwały, jakich kronikarz nie szczędzi Gedce,
portretowanemu jako inicjator działań przeciw Mieszkowi.
Gedko nie rozpoczął jednak sporu od wyliczenia zarzutów
legitymizujących jego postępowanie, lecz uciekł się do podstępu. Poddał
mianowicie pod osąd dostojnika drobną sprawę sądową, przyprowadziwszy
przed jego oblicze skłócone strony: kobietę „w żałobnej szacie, z
twarzą bardzo zasmuconą”[11], jej syna czy też pasierba oraz grupę
najemników, których zadaniem było pilnowanie należących do kobiety
owiec. Najemnicy zostali oskarżeni o to, że „z powodu ich niedbalstwa
cała trzoda zginęła”[12] zagryziona przez wilki. Twierdzili oni jednak,
że szkodę spowodowały należące do syna psy myśliwskie. Młodzieniec
przekonywał z kolei, że wypuszczona w pobliżu stada sfora miała odegnać
drapieżniki i podtrzymywał oskarżenie najemników o „niedbalstwo”. Jego
wyjaśnienia posłużyły jednak za dowód na korzyść strony przeciwnej,
czyli najemników. „Cóż [...] mogłaby uczynić krwiożercza zaciekłość
psów wśród niewinnych owiec, skoro każda wściekłość jest wroga
niewinności?”[13] – uzasadniał swój wyrok sędzia.
Sąd, przedstawianie racji stron i poszukiwanie dowodu winy okazały się
jednak wyreżyserowane przez Gedkę i posłużyły mu jako pretekst do
wygłoszenia ujętej w alegoryczną formę krytyki księcia:
Posłuchaj, błagam, do czego odnosi się wydany przez ciebie wyrok,
spokojnie przyjmij twój na siebie wyrok! Ta matrona to Ziemia
Krakowska; ty, jeśli nie chcesz się zaprzeć, jesteś jej synem. Trzoda
owiec to lud tej dzielnicy. Do pasienia jej wyznaczyłeś nie pasterzy,
lecz wrogów, którzy dbają o własne korzyści, nie [o dobro] trzody. Stąd
słusznie nazywasz się już nie synem, lecz pasierbem, nabiera bowiem
wrogości pasierba, kto nie lituje się nad nieszczęściem matki. Ty wokół
wodzisz psy wściekłe, to jest okrutnych urzędników, których nie
trzymasz w karbach, lecz uwolniwszy ich na swój rozkaz z więzów
karności, pozwalasz im na wszystkie strony szaleć. Ci z okrutną
zajadłością jadowitymi ukąszeniami pastwią się nad znękaną zupełnie
trzodą. I zdaje się, że nic nie pragną innego, jak tylko poszarpać
gardła trzody i nasycić się jej krwią. A więc na siebie wydałeś wyrok,
ponieważ za to, o co drugiego sądzisz, siebie samego potępiasz[14].
II
Przywołałem przed chwilą kontekst exemplum, ponieważ będzie on podstawą
dalszej analizy. Problemem jest jednak właściwe użycie tego pojęcia.
Pierwsza przychodzi na myśl definicja Jana z Garlandii: dictum vel
factum autenthice persone, dignum imitationis (godne naśladowania
powiedzenie lub czyn autentycznej osoby). Śladem takiego rozumienia
opisanej przed chwilą sceny są rozsiane w różnych tekstach domniemania,
że zainscenizowaną przez biskupa rozprawę sądową można traktować
jako fakt historyczny[15].
Drugą możliwość stanowi retoryczne rozumienie exemplum, które
przedstawiam tu za podręcznikiem Lausberga:
Exemplum [...] określane jest jako rei gestae aut ut gestae utilis ad
persuadendum id quod intenderis commemoratio. „Przywołanie jakiegoś
przeszłego zdarzenia, rzeczywistego lub domniemanego, które może służyć
przekonaniu audytorium o prawdziwości przedstawianej przez nas kwestii”
(Quint. V, 11, 6). Stąd exemplum posiada określone źródło swej treści
[...], funkcję utilitas [...], a także formę literacką
(commemoratio)[16].
Zauważmy, że tak pojęte exemplum jako argument spoza sprawy nie podlega
dowodzeniu ani żadnej w ogóle procedurze sprawdzającej – nawet jeżeli
może być sklasyfikowane jako prawdopodobne (verisimile) bądź jako
poetyckie. Funkcjonuje ono niejako na prawach cytatu, aluzji
literackiej bądź historycznej, zaś w ramach retorycznego gatunku
sądowego – również na zasadzie precedensu. Dla sceny konfliktu między
Gedką a „zwierzchnikiem” istotny jest tu zwłaszcza aspekt
„nieobalalności” exemplum – w momencie wydania wyroku w fikcyjnej,
przykładowej sprawie praeses provinciae definitywnie traci możliwość
odwołania się czy jakiejkolwiek polemiki.
Alternatywę wobec ujęcia retorycznego – której poświęcę zasadniczą
część wywodu – stanowi potraktowanie exemplum jako gatunku
literackiego. Skutkuje to skierowaniem uwagi na jego cechy formalne,
nie zaś na miejsce w nadrzędnej strukturze wywodu. Taki wybór jest
podyktowany względem na ekonomię interpretacji: retoryka oferuje w tym
momencie prostą klasyfikację środka stylistycznego, podczas gdy ujęcie
genologiczne dysponuje opisem wewnętrznej struktury exemplum, który
można porównać z konkretną realizacją wzorca gatunkowego. Innymi słowy
– stanowi gotowy kwestionariusz pytań, jakie można zadać tekstowi.
Podstawą definicji exemplum jako formy literackiej, proponowanej przez
Teresę Szostek, jest jego dwuczłonowość[17]. Po streszczeniu i
porównaniu opinii innych badaczy prezentuje ona własne wnioski, wedle
których czynnikiem odróżniającym exemplum od „zwykłej” przypowieści
jest obecność moralizacji, to jest alegorycznej wykładni wydarzeń
przedstawionych w narracyjnej części exemplum. Moralizacja jest przy
tym postrzegana jako element w pewnym sensie rozłączny, niejednokrotnie
stanowiący późniejsze uzupełnienie[18]:
Tworzywem dla przypowieści ewangelicznych bywała narracja obmyślana
jako spójna całość wraz z interpretacją, natomiast dla exemplum, nie
tylko homiletycznego, funkcję interpretacyjną pełni dołączona do niego
moralizacja. Niejednokrotnie pochodzi ona od innego autora,
późniejszego od pierwotnego twórcy exemplum. Jeśli jednak przykład
zyska interpretację moralistyczną, pozostaje ona z nim związana na
stałe[19].
Sugerowana przez powyższą wypowiedź różnica między przypowieścią a
exemplum jest dość subtelna: relacja między dwoma częściami
przypowieści zostaje przedstawiona jako pierwotna, analogiczny związek
pomiędzy częściami exemplum – jako wtórny. Dalsza analiza tego
rozróżnienia prowadzi do następujących wniosków. W przypowieści
opisywane wydarzenie i komentarz do niego od początku są organicznie
powiązane; pojawiają się jednocześnie i od początku jedno nie może obyć
się bez drugiego. Exemplum korzysta natomiast z przykładu
wcześniejszego wydarzenia, opowieść o którym – sama w sobie spójna i
zamknięta – zostaje zinterpretowana na nowo. Dopiero moralizacja, czyli
pouczenie czytelnika poprzez wyłożenie mu alegorycznego sensu sceny
opisanej w pierwszej, narracyjnej części exemplum, konstytuuje jego
literacką formę. Podstawę wywieranego na odbiorcę efektu stanowi zaś
według niektórych efekt zaskoczenia wyjaśnieniem, pokrewny temu, jaki
występuje w przypadku zagadki.
Moralizacja, jak już wspomniałem, jest efektem alegorycznego odczytania
przedstawionej wcześniej anegdoty – musi więc przejawiać cechy alegorii
jako figury retorycznej. W Retoryce literackiej Lausberga alegoria jest
zaliczana do figur per immutationem, czyli stosujących taki rodzaj
przekształcenia początkowej myśli, przy którym
dawny element zostaje usunięty z całości, a na jego miejsce pojawia się
nowy komponent, który uprzednio nie przynależał do całości. Immutatio
jest tedy – możliwie najgłębiej ingerującą – zmianą jakościową danej
całości[20].
Ze względu zaś na nadrzędne zaszeregowanie alegorii do grupy figur
myśli[21], opisane przekształcenie nie dotyczy słów, lecz stojącej za
nimi treści; właściwa myśl jest zatem wyrażana za pośrednictwem
motywów, obrazów czy skojarzeń pierwotnie w niej nieobecnych i w jakimś
sensie do niej nie przystających (stąd wzmiankowany już efekt
zaskoczenia). Rozpiętość tekstowa alegorii (o której powiadamia
określenie „figura myśli”) powoduje przy tym, że metaforycznej
transpozycji podlega więcej niż jeden element.
Alegoria wymaga pewnej jednolitości obrazowania: przestrzeń
metaforyczna, w którą zostają przeniesione poddane alegoryzacji treści,
musi być możliwie jednorodna i jednoznaczna – tak, jak w omawianym
fragmencie kroniki żaden element nie wykracza poza motywy
rodzinno-pasterskie. W przypadku tekstów bardziej skomplikowanych można
przyjąć, iż wymagana jednoznaczność oznacza jednoznaczność na jednym
poziomie interpretacji (jeśli w danym momencie rozpatrujemy pelikana
jako znak Chrystusa, nie możemy w tym samym czasie widzieć w nim
reprezentacji rodzicielskiej miłości). Wymaganie spójności oznacza z
kolei, że każdy istotny znak z planu „jawnego” (przedstawionego w
tekście) winien mieć swój odpowiednik na poziomie „ukrytym” (faktycznie
podawanym do wiadomości czytelnika).
III
Przyjęta przed chwilą definicja genologiczna exemplum będzie dalej
służyć jako narzędzie analizy – ponieważ wymusza decyzję o
rozgraniczeniu obydwu członów exemplum. Zakłada ona również, że
exemplum, jak każda struktura alegoryczna, dąży do kompletności – co
oznacza, że moralizacji podlega absolutnie każdy element anegdoty.
Akcja Gedeona wraz z jej objaśnieniem spełnia określony przez Szostek
formalny wymóg dwudzielności. Zarazem jednak trzeba dostrzec, że
alegoryczne pouczenie nie do końca mieści się w ramach sytuacji
fabularnej, lecz wydaje się skierowane na zewnątrz tekstu. Jego
fabularny adresat od razu słyszy jednoznaczny i bezlitosny wyrok,
którego sens nie jest zależny od wyjątkowo skomplikowanego sposobu
przedstawienia. Rysuje się zatem podejrzenie, że głównym bohaterem
exemplum nie jest sądzony władca, lecz biskup, do czasu skrywający swój
wyrok pod kunsztownym integumentum.
Takie ujęcie rodzi jednakże pewną komplikację, ponieważ zdaniem Szostek
Moralizacja odwołuje się do głównych postaci występujących w exemplum i
na ogół nie pomija żadnej z nich, znajdując dla wszystkich stosowne
odpowiedniki o charakterze symbolicznym[22].
W omawianym przypadku poza nawiasem sytuowałaby się natomiast kluczowa
postać biskupa. Być może zdaje się to naturalne w sytuacji, gdy właśnie
on wypowiada zacytowane uprzednio słowa moralizacji. Pominięcie to jest
jednak pozorne; miejsce Gedeona zostało wyznaczone już na początku, w
wyjątkowej u naszego kronikarza serii pochwał reprezentanta
Kościoła[23]. Z bliższego spojrzenia na tekst wynika ponadto, że postać
biskupa jest włączona w strukturę exemplum ze względu na określenie go
mianem „miłościwego pasterza” oraz podkreślenie jego troski o dobro
trzody. Za sprawą tych dwóch słów-kluczy przygotowujący i
interpretujący scenę sądu dostojnik kościelny staje się jej integralnym
elementem. Elementem – dodajmy – o olbrzymim znaczeniu dla właściwego
odczytania tekstu.
Motywy wykorzystane na potrzeby alegorii (owczarnia, wilki, wreszcie
metaforyczne określenie biskupa mianem pasterza) w jednoznaczny sposób
odsyłają nas bowiem do tradycji biblijnej. Co więcej, exemplum mistrza
Wincentego można uznać za analogiczne wobec historii Betszeby opisanej
w drugiej księdze Samuela[24]. Betszeba – przypomnijmy – była żoną
Uriasza Chetyty, znajdującego się na wysokim stanowisku w armii króla
Dawida. Ten, pokochawszy żonę swego podwładnego, postanowił się go
pozbyć, korzystając z toczącej się właśnie wojny z Ammonitami. Rozkazał
zatem, by podczas oblężenia miasta Rabba Uriasz objął najbardziej
niebezpieczną placówkę, zaś jego towarzyszom broni nakazał opuszczenie
go w decydującym momencie. W konsekwencji Uriasz zginął, Dawid zaś mógł
bez przeszkód wziąć Betszebę do siebie. Realizacja tego planu naraziła
jednak króla na gniew Boży, którego wyrazicielem był prorok Natan.
Prorok postąpił w ten sam sposób co biskup Gedko: otwarte potępienie
monarchy poprzedził przypowieścią, dążąc do tego, by Dawid nieświadomie
wydał wyrok sam na siebie. Pozbawiło to króla możliwości odrzucenia
krytyki, skoro ta miała pochodzić de facto od niego samego. Topos
sprawiedliwości monarszej został w ten sposób zwrócony przeciw samemu
władcy, zmuszonemu do sądzenia samego siebie. Wyrok nabrał cech aktu
nieomal magicznego – skoro obowiązuje nawet wtedy, gdy sędzia nie wie,
do kogo się on odnosi.
Zarysowująca się paralela między prorokiem Natanem a biskupem Gedką
tłumaczy również podniosłe określenia, za pomocą których zostaje
opisany „pełen ducha Bożego biskup”[25]. Dzięki nim zalecenie
zapośredniczonej alegorią krytyki jako najbardziej godnej duchownego
metody konfrontacji z władzą świecką splata się z pochwałą Gedki, a
wystawiane mu pochlebne świadectwo wzmacnia siłę perswazyjną owego
zalecenia.
IV
Teraz pora na przedstawienie konsekwencji, jakie ma przeprowadzona
powyżej interpretacja dla rozumienia całości tekstu Kroniki. Zakładam,
że mistrz Wincenty, późniejszy biskup krakowski, kierował przedstawione
przed chwilą zalecenie również i do siebie. Innymi słowy uważam, że
omawiana dotychczas scena stanowi swego rodzaju instrukcję dla odbiorcy
kroniki. Pozorne pogwałcenie reguł gatunku, jakie stanowi pominięcie w
moralizacji osoby Gedki, odczytuję jako sygnał, zwracający uwagę na
podobne przemilczenia rozsiane w tekście kroniki. W większości wypadków
przedstawiany przez kronikarza materiał to zaledwie anegdota – by
uczynić z niego pełne exemplum, czytelnik samodzielnie musi wypełnić
luki w moralizacji.
Na
kierunek owego wypełnienia zdaje się wskazywać następujące tajemnicze
zdanie z Prologu:
wszelkie dowody dzielności, wszelkie oznaki zacności odbijają się w przykładach przodków niby w jakichś zwierciadłach[26].
Może się ono okazać zaledwie stwierdzeniem, iż zapisana przeszłość
stanowi jakby skalę porównawczą, umożliwiającą ocenę moralnej wartości
postępowania ludzi dzisiejszych. Chciałbym jednak interpretować ją
inaczej: jako niemal otwartą deklarację, iż domniemany opis przeszłości
czytelnik winien uznać za przedstawione „jak w zwierciadle, niejasno”
odbicie wydarzeń teraźniejszych.
V
Powyższą tezę wypadałoby wesprzeć przykładami dokonanej w
zaproponowanym duchu interpretacji. Pierwszy z nich będzie stanowić
sposób prezentowania postaci monarchów, drugi – postać Wandy i rola,
jaką można jej przypisać w strukturze dzieła mistrza Wincentego. Cechę
wspólną obydwu stanowi ich zakorzenienie w materiale legendarnym –
istotnym z tego powodu, iż jego łączność z dalszym ciągiem tekstu jawi
się jako szczególnie surowy test spójności kompozycyjnej kroniki. Za
ten stan rzeczy odpowiada zarówno pewna rezerwa historyków wobec
materiału nie dającego się jednoznacznie zakwalifikować jako źródło,
więc pozostawianego w gestii historii idei bądź etnografii, jak i fakt,
że kronikarze sięgali po zaniechane obecnie konwencje literackie
paralelizmu narracyjnego, prefiguracji czy alegorii.
W
przypadku wincentyńskiej narracji o władcach polskich kluczową rolę
odgrywa fakt, iż Kronika powstawała na dworze Kazimierza
Sprawiedliwego[27] – a więc władcy, którego prawa do tronu, jako
pominiętego w testamencie pogrobowca, przedstawiały się dość wątpliwie.
Uniemożliwiało to autorowi stosowanie tradycyjnej retoryki związanej z
krwią, rodem i przeznaczeniem dynastii, a znanej choćby ze
wcześniejszego dzieła Galla. Zastępuje ją natomiast konstrukcja
historiozoficzna głosząca, iż właściwym kandydatem na władcę jest
właśnie ten najmniej spodziewany, częstokroć człowiek niskiego stanu
lub przybysz z zewnątrz.
Galerię postaci tego rodzaju otwiera Krak. Już Banaszkiewicz podkreślał
jego dwuznaczny status – zarazem władcy wspólnoty Polan i przybysza z
dalekiej Karyntii, a więc kogoś z zewnątrz. Do rosnącego na uboczu
drzewa oliwnego zostaje porównany Kazimierz Sprawiedliwy, zaś jego
imiennik Odnowiciel odzyskuje swoje państwo wkraczając do niego z
zewnątrz, z nielicznym pocztem zbrojnych. W dodatku wcześniejsza
narracja znacząco pomniejsza jego szanse na tron, każąc mu być
wychowankiem klasztoru, przeznaczonym do stanu duchownego.
Niespodziewanymi kandydatami do korony byli również obydwaj Lestkowie –
kowal czy też złotnik, który podstępem pokonał Aleksandra Wielkiego,
oraz wyśmiewany, bo pieszy zwycięzca biegu po koronę. Wszystkie te
opowieści zdają się realizacją jednego motywu fabularnego:
Wychowany w klasztorze podrzutek, jak Lestek i jemu podobni herosi,
zawieszony w społecznej próżni (niska pozycja społeczna, nie zna
rodziców itd.) okazuje się wielkim mężem, przyszłym władcą, jedynym
człowiekiem, który potrafi uratować królestwo polskie, leżące w
gruzach[28].
Krystalizuje się więc obraz wybitnego władcy, któremu jest przeznaczone
wyprowadzenie państwa z kryzysu, właśnie jako „człowieka znikąd” i
bynajmniej nie oczywistego kandydata na monarchę, lecz kogoś, kto musi
być wpierw rozpoznany przez wspólnotę. Nie jest to zapewne jedynie
przejaw zamiłowania kronikarza do tajemniczości i niespodziewanych
zwrotów akcji, lecz raczej dowód świadomego wysiłku gromadzenia
precedensów ilustrujących korzyści wynikające z wyborów podobnie
nieoczekiwanych, jak w wypadku Kazimierza Sprawiedliwego. Wcześniejsze
opowieści mają być poniekąd „figurami”, to jest zapowiedziami
wspaniałej przyszłości Kazimierza.
Już
w oczach Wojciechowskiego Kadłubek zasłużył na bezpardonową, niemal
personalną krytykę za to, że jego dzieło
patronuje wszelkim buntom junjorów; oczywiście – bo i ten Kaźmierz
(Sprawiedliwy!), który polecił mu napisać książkę szkolną o treści
historycznej, on był także zbuntowanym junjorem. Ale niedość, bo i
biskupi, którzy pomagali junjorom do szczęśliwego dokonania buntów, to
właśnie u Kadłubka wrogowie narodu. To jest dopiero cały Kadłubek[29]!
Jeśli inwektywy, jakimi Wojciechowski hojnie obdarza mistrza
Wincentego, zostaną zignorowane, okaże się nagle, że jego wypowiedź
idealnie określa linię polityczną reprezentowaną przez kronikarza: jego
zasadniczym celem było bowiem zaprezentowanie władzy Kazimierza jako
prawomocnej, a przynajmniej – zgodnej z polską tradycją polityczną.
Jako
bardziej skomplikowany jawi się casus Wandy, głównie ze względu na
skomplikowaną naturę stanu badań. Analiza filologiczna doprowadziła
bowiem Kumanieckiego do wniosku, że legenda, złożona właściwie z samych
cytatów i nawiązań, jest sztucznym, literackim tworem[30], zaś badania
Banaszkiewicza przeciwnie – dowiodły związku podania z utrwalonymi,
mitycznymi schematami[31]. Nie polemizując z żadnym z tych stanowisk,
chciałbym tu wskazać na dodatkowy trop: funkcję, jaką mogłaby wypełniać
legenda o Wandzie w okresie politycznych zawirowań po śmierci
Kazimierza Sprawiedliwego. Historia o tym, że brat zabija brata,
następnie zaś zostaje wygnany, zaś rządy po nim obejmuje kobieta, może
się bowiem jawić jako dopisana ex post prefiguracja następujących
wydarzeń:
Kazimierz Sprawiedliwy zmarł nagle, przy uczcie, może otruty, w 1194.
Na wieść o tym Mieszko Stary ruszył do Krakowa. Tymczasem panowie
krakowscy postanowili zorganizować rządy regencyjne do czasu
osiągnięcia wieku sprawnego przez synów Kazimierza, Leszka Białego lub
Konrada, zwanego później Mazowieckim. W imieniu nieletniego księcia
władzę mieli sprawować wdowa po Kazimierzu, Helena, [...], wojewoda
krakowski Mikołaj (Gryfita) oraz biskup krakowski Pełka. Mikołaj,
wsparty przez księcia ruskiego Romana, stawił czoła Mieszkowi Staremu w
bitwie nad rzeką Mozgawą koło Jędrzejowa. Obie walczące strony poniosły
ciężkie straty. Poległ syn Kazimierza, Bolesław, a sam Mieszko ranny
wycofał się do Wielkopolski[32].
Niechętny Mieszkowi kronikarz mógł go podejrzewać o otrucie brata
(który zmarł, sięgnąwszy uprzednio po stojący osobno kielich, mniejszy
od innych), zaś odparcie ataku na Kraków pseudonimować jako wygnanie.
Kobiece rządy regencyjne jawiły mu się zaś widocznie jako coś
wymagającego uzasadnienia – stąd w pierwszej księdze kroniki wzmianki o
Semiramidzie i o asyryjskiej królowej Tomirys, jak również legenda o
Wandzie. Ostatecznie jawi się ona jako próba wbudowania w polskie
dzieje bajeczne precedensu udowadniającego, że w sytuacjach wyjątkowych
Polską może rządzić kobieta. Zabieg ten przypomina falsyfikaty
klasztornych fundacji, datujące podarowanie zgromadzeniu zakonnemu
wioski na kilkaset lat wstecz – w przekonaniu, że skoro nowe stosunki
własnościowe zdają się lepsze, to właściwe by było, gdyby legitymowały
się dodatkowo zakorzenieniem w przeszłości[33].
Podobnie legendotwórcza działalność mistrza Wincentego mogła być
przezeń traktowana na zasadzie pia fraus – „uświęconego” bądź „zbożnego
kłamstwa”. Kronikarz, z racji silnych związków z dynastią, czuł
prawdopodobnie potrzebę uzasadnienia czy też uprawomocnienia
regencyjnych rządów Heleny. Rozwijanie całej argumentacji dopiero przy
opisie tego wydarzenia mogłoby jednak sprawić wrażenie próby
usprawiedliwienia za wszelką cenę czegoś, co w istocie było „nieczystą
nowinką”, zakłóceniem naturalnej sekwencji kolejnych władców.
Dwutorowość narracji historycznej mistrza Wincentego – dzielącej się na
opis polskich dziejów i obce przykłady – sugerowała ponadto, że
uzasadnienie należy przedstawić dwukrotnie: w postaci ogólnie słusznego
przykładu Semiramidy i w legendzie.
Paweł Kozioł
Powrót do strony „Spotkania Mediewistyczne”
[1] Mistrza Wincentego Kronika Polska, tłum. Kazimierz Abgarowicz i
Brygida Kürbis; wstęp i komentarze napisała Brygida Kürbis, Warszawa
1974. Cyt. dalej jako: Wincenty.
[2] Zob. Polski słownik biograficzny s. v. „Gedko”; zdecydowałem się
używać biblijnego imienia nadanego mu przez tłumaczkę zamiast imienia
podanego przez słownik i występującego w łacińskim oryginale
Kroniki..., ponieważ biskup krakowski interesuje mnie przede wszystkim
jako postać literacka, nie zaś historyczna.
[3] Innego zdania jest J. Bieniak, wedle którego praeses provinciae
winien być identyfikowany z ówczesnym komesem ziemi krakowskiej –
Henrykiem Kietliczem, ojcem arcybiskupa gnieźnieńskiego o tym samym
imieniu. Pogląd ten stanowi element łańcucha argumentów na rzecz
paradoksalnej tezy, że pierwotnym inspiratorem Kroniki... był Mieszko
Stary. Wstępne rozpoznanie zagadnienia oferuje: J. Bieniak, Mistrz
Wincenty w życiu politycznym Polski przełomu XII i XIII w. [w:] Mistrz
Wincenty Kadłubek. Człowiek i dzieło, pośmiertny kult i legenda, PAU,
Kraków 2001.
[4] Wincenty IV 2, s. 183.
[5] W sprawie podziału średniowiecznego społeczeństwa na „pracujących”,
„walczących” i „modlących się” zob. np. J. Le Goff Człowiek
średniowiecza [w:] idem: Człowiek średniowiecza. Tłum. M.
Radożycka-Paoletti, Warszawa-Gdańsk 1996, zwł. s. 20-22, rozdz. Typy
ludzkie: od modelu dwudzielnego do schematu trójfunkcyjnego: mnich,
rycerz, chłop.
[6] Hipoteza Bieniaka odnośnie tożsamości „zwierzchnika” nie może
przesłaniać faktu, że kronikarz czyni Mieszka odpowiedzialnym za stan
rzeczy w prowincji krakowskiej. Zob. Wincenty IV 2, s. 62: „Książę
obdarzony mądrością ponad wszystkich książąt nie mógłby o tym nie
wiedzieć lub [takich rzeczy] zataić”.
[7] Por. jednak P. Jasienica, Trzej kronikarze, Warszawa 1964, s.
393-395, gdzie te same działania księcia zostały zinterpretowane jako
działalność propaństwowa.
[8] A. Guriewicz, Kultura i społeczeństwo średniowiecznej Europy. Exempla XIII wieku, Warszawa 1997, s. 161.
[9] A. Guriewicz, Kultura..., s. 162: „Współczucie dla
pokrzywdzonych i oburzenie na grabieżców zmusza kaznodziejów do
ujmowania panom godności. Ściślej mówiąc, oni sami ją tracą”.
[10] B. Kürbis, Wstęp [do] Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek) Kronika
polska..., s. LXIX: „Naruszeniem świętego majestatu jest krzywda
obywateli, taka, jakiej dopuszczali się urzędnicy Mieszka Starego w
Krakowie, fałszując monetę oraz naciągając wykładnię prawa”.
[11] Wincenty IV 2, s. 183.
[12] Ibidem.
[13] Ibidem, IV 2, s. 184.
[14] Wincenty VI 3, s. 185.
[15] Zob. Polski Słownik Biograficzny, hasło „Gedko”, red. Roman
Grodecki, s. 366: „Jeśli był to fakt autentyczny, a nie anegdota
kronikarska, to oczywiście uprzytomnienie księciu publicznie, przez
biskupa, w surowych słowach, jego winy i odpowiedzialności za
niesprawiedliwe rządy podwładnych urzędników, musiało dotkliwie urazić
ambitnego władcę”; por też Kronika polska..., s. 183, przyp. 49: „Nie
wiadomo, czy Gedko przedstawił księciu tę pokrywdzoną kobietę
naprawdę”.
[16] H. Lausberg, Retoryka literacka... s. 252, § 410.
[17] W literaturze przedmiotu można napotkać jeszcze bardziej
drobiazgowe, niemal scholastyczne podziały. O ilości rozróżnień,
jakie można wprowadzić mówiąc o samej fabule exemplum (pojmowanego jako
element struktury argumentacyjnej), niech zaświadczy następujący
fragment: „Exemplum konstytuują trzy momenty: sytuacja – decyzja –
rozwiązanie sytuacji. Taką trójczłonowość określa związek pragmatyczny,
w którym exemplum należy umieścić. Z racji swej retorycznej funkcji
exemplum występuje w znamiennej sytuacji pragmatycznej – w sytuacji
jeszcze otwartej, domagającej się decyzji. Sytuacja pragmatyczna i
sytuacja wyjściowa exemplum są izomorficzne. O ile dana sytuacja i
exemplum związane są kierunkiem izomorfii, o tyle koniec exemplum
pokazuje, do czego w danej sytuacji prowadzą takie czy inne decyzje. W
tej izomorfii zawiera się perswazyjny moment exemplum, wezwanie do
podjęcia lub zaniechania jakiegoś działania”. – K. Stierle, Historia
jako exemplum – exemplum jako historia, „Pamiętnik Literacki” LXIX
(1978), z. 4, s. 343.
[18] Por. T. Szostek, Exemplum w polskim średniowieczu. Warszawa 1997,
s. 13: „Pełniejsze rozumienie intencji autora, a zwłaszcza
przekaziciela exemplum dokonuje się niejednokrotnie dopiero dzięki
dołączonej do opowiadania moralizacji, zawierającej alegoryczną
interpretację przytoczonej fabuły”.
[19] T. Szostek, Exemplum..., s. 14.
[20] H. Lausberg, Retoryka literacka. Podstawy wiedzy o literaturze,
Bydgoszcz 2002, s. 280, § 262.4; poprzednie trzy podpunkty paragrafu
opisują inne rodzaje przekształceń: adiectio (dodanie nowego elementu),
detractio (usunięcie elementu) i transmutatio (zmianę kolejności
elementów).
[21] Ibidem, s. 417, § 755: „figurae sententiae [...] są w swej istocie
niezależne od językowej konkretyzacji, jakkolwiek jej potrzebują i są z
nią często związane w pewien ściśle określony sposób”.
[22] T. Szostek, Exemplum w polskim średniowieczu, Warszawa 1997, s.14.
Opinia kronikarza na ten temat była jednak inna: „Nie wszystkie struny
cytry grają i [z tego], ilekolwiek złożone zostaje w ukrytości,
[bynajmniej tyleż samo] nie ma ukrytego znaczenia” – Wincenty II 9, s.
51.
[23] Por. B. Kürbis, Wstęp..., s. XVI: „Wincenty uderzył w wysokie
tony, gdy przedstawiał wielce świątobliwego (sanctissimus) Gedkę,
biskupa krakowian, „którego imię należy złotym wyryć rylcem” (IV 2), i
to w roli karciciela grzechów monarszych wobec poddanych [...]. Tylko
jeszcze biskupa Stanisława Wincenty wyróżnił podobnym przymiotnikiem
„prześwięty” (sacerrimus; II 20)”.
[24] Do innego fragmentu tej księgi (II Sam, 24, 17) odsyła następujący
fragment tego samego rozdziału, z którego pochodzi cytowana wcześniej
wypowiedź Gedeona: „Powiedz więc, synu, powiedz razem z Dawidem:
>>Jam jest, który zgrzeszyłem. Ja, który postąpiłem
niegodziwie<<” (Wincenty IV 3, s. 186; zob. też przypis 54 na tej
samej stronie).
[25] Wincenty VI 3, s. 185.
[26] Wincenty, Prol. 4, s. 5.
[27] Nie miejsce tu na szczegółową polemikę z tezą Bieniaka – por. jednak przypis 5.
[28] Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne..., s.173.
[29] T. Wojciechowski, Szkice historyczne jedenastego wieku, Warszawa 1925, s. 217; zachowana pisownia oryginału.
[30] K. Kumaniecki, Podanie o Wandzie w świetle źródeł starożytnych [w:] idem, Scripta minora, Wrocław 1967, s. 534 nn.
[31] J. Banaszkiewicz, Polskie dzieje bajeczne mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 1998.
[32] J. Wyrozumski, Historia Polski po roku 1505, Warszawa 1985, s.
110. Podkr. moje. Pominięty fragment zawiera niezgodną z aktualnym
stanem badań informację, jakoby Helena była córką “księcia kijowskiego
Rościsława”. Wprowadził ją O. Balzer, Genealogia Piastów, Kraków 1895,
s. 185, sfalsyfikował natomiast T. Wasilewski, Helena księżniczka
znojemska, żona Kazimierza II Sprawiedliwego. Przyczynek do dziejów
stosunków polsko-czeskich w XII-XIII w. [w:] „Przegląd Historyczny”
LXIX (1978) z. 1, s. 115-120.
[33] Por. A. Guriewicz, Kategorie kultury średniowiecznej, Warszawa
1976, s. 180-181: „Poprawiając podczas przepisywania tekst aktu
darowizny, mnich wychodził z założenia, że ziemia, o której mowa w
danym dokumencie, nie mogła być nie darowana świętemu miejscu –
klasztorowi, byłoby bowiem niesprawiedliwością, a więc niemożliwością,
gdyby posiadał ją niegodziwy prostak; tak więc w jego pojęciu nie było
to fałszerstwo, lecz triumf sprawiedliwości nad kłamstwem. Wystawiając
fałszywy dokument, przypisujący jednemu z dawnych władców darowanie
świętemu miejscu określonej posiadłości ziemskiej, oddawano jedynie
należną cześć owemu królowi, który „winien był” tak właśnie postąpić”. |
Ostatnia aktualizacja ( niedziela, 29 maja 2005 )
|
|
|