Krzysztof Wójcik
CZAS A LEGENDY. PODANIE O WANDZIE I JEGO PRZEMIANY W HISTORIOGRAFII I LITERATURZE DO XIX WIEKU
Niewątpliwie można ją nazwać najpopularniejszą bohaterką polskich dziejów bajecznych. ÂŻadna postać żeńska utrwalona na kartach polskiej historiografii nie zdobyła takiej popularności w świadomości historycznej Polaków. Być może należy wiązać to z tym, że wyróżnia się ona na tle innych postaci historycznych. Jednak „ta, co nie chciała Niemca” (jak podobno Maria Walewska uczyła śpiewać Napoleona) nadal jawi się historykom dosyć mgliście. Nawet jej imię budzi wątpliwości. Dziś slawiści i onomaści są zgodni, co do tego, że imię Wanda powstało jako wytwór wyobraźni pisarza. Nie można go wiązać ze źródłami imiennictwa polskiego, czy raczej słowiańskiego. 1 Jak stwierdza A. Brückner: „Nigdy się żadna Polka – Słowianka podobnie nie nazywała”. Miał tu na myśli czasy średniowiecza, ale nawet w czasach nowożytnych imię to nie występuje. 2 K. Potkański twierdził natomiast, że znalazł jednak jedno takie imię w „Księgach radomskich” (grodzkich i ziemskich) 3, ale jako że te spłonęły w Warszawie w 1944 r. nie możemy tego zweryfikować. Niemniej nawet wtedy byłby to wyjątek na przestrzeni sześciu wieków (XIII – XVIII w.). Prawdziwą popularność imię to zdobyło dopiero na przełomie XVIII i XIX w., w związku z upadkiem państwa i rozbiorami. Był to przejaw obudzenia uczuć patriotycznych. Jednocześnie możemy stwierdzić, że imię Wanda jest imieniem typowo polskim, ale dopiero od jakichś dwustu lat, kiedy to znalazło ono swoją niszę w polskiej literaturze. Niemniej historia pięknej heroiny może dać nadal duże pole manewru dla badań historyków. Jak już stwierdziliśmy podanie to, pomimo wątpliwości co do jego autentyczności, cieszyło się dużą popularnością w polskiej historiografii, ale (a może zwłaszcza) też i w literaturze. 4
Wanda a historiografia.
Swoje spotkanie z tą piękną bohaterką rozpocznijmy paradoksalnie wspominając tych, którzy nie raczyli o niej napomknąć ani słowa. Najstarszy kronikarz polskich dziejów – Gall Anonim wydaje się nie tylko powątpiewać o istnieniu Wandy, ale odrzuca wszelkie podania dotyczące początków polskiej wspólnoty narodowej. Stwierdza autorytatywnie, że należy dać „pokój rozpamiętywaniu dziejów ludzi, których wspomnienie zaginęło w niepamięci wieków i których skaziły błędy bałwochwalstwa”. 5 Być może miał tu na myśli m. in. dzieje naszej Wandy.
Tak naprawdę Wanda w całej swej krasie pojawia się dopiero na kartach „Kroniki” Wincentego Kadłubka. To właśnie on maluje obraz kobiety niesamowicie odważnej, gotowej poświęcić życie za istnienie swojej wspólnoty. Tu także odnajdujemy główne zręby całej legendy. Wanda – córka Kraka, władcy cieszącego się wśród swej wspólnoty niezwykle chwalebną pamięcią założyciela, po śmierci swych braci obejmuje tron krakowski. Jak się okazuje obdarzona została „nie hojnie, lecz rozrzutnie” 6 — bo nie tylko wyjątkową atrakcyjnością fizyczną, ale także wyjątkowym darem przywódczym. Sprawdzianem tego ostatniego ma być bitwa, jaką podejmuje się stoczyć z groźnym władcą alemańskim. Ten jednak porażony jej urodą traci animusz i jakby pod wpływem wstydu odbiera sobie życie. Po tym wydarzeniu Wanda miała jeszcze samodzielnie rządzić, a jako że „dziewictwo wyżej stawiała od małżeństwa”, zmarła nie pozostawiając następcy. 7 Tyle przekazuje nam Wincenty.
Właściwie od tej pory sposób, w jaki podanie o Wandzie zaczyna funkcjonować w polskiej historiografii, zaiste może być przykładem na to, co pod wpływem czasu może zmieniać się w fabule podań legendarnych. Musimy, bowiem pamiętać, że nie można ich traktować jako „czystego przekazu historycznego”, niemniej jednak stanowią one pewną manifestację polskiej tradycji (często tradycji ustnej). Jeśli przyjmiemy taki punkt widzenia, to nawet podanie przytoczone przez Wincentego Kadłubka niekoniecznie musimy przyjmować za całkowicie z nią zgodne. Pisząc swe dzieło Wincenty Kadłubek musiał oprzeć się także na jakichś przekazach. Jeśli chodzi o podanie o Wandzie, jak już wspomnieliśmy, na pewno nie korzystał z „Kroniki” Galla. Być może rodowód samej legendy jest o wiele starszy od samego państwa polskiego. Zauważmy, że Słowiańszczyzna pozostawała w kręgu kultury ludów indoeuropejskich, natomiast w imieniu Wandy możemy odnaleźć stary indoeuropejski rdzeń „ven”. Wytłumaczyć go można za pomocą haseł – kluczy jako „być przyjemnym”, „sprawiać, mieć przyjemność”, „pragnąć”, „pożądać”, „uzyskiwać”, „zdobywać”. 8 Jego źródłosłowem może być zaklęcie magiczne. Poprzez nadanie imienia tego typu, kierowano jakby apel do boskiej łaskawości. Celem było właśnie uzyskanie owej siły uwodzenia. 9 Jeśli przyjęlibyśmy tezę takiej genetycznej zależności imienia Wandy, jednocześnie traci rację bytu inna teza, utożsamiająca imię bohaterki z Wisłą – Wandalusem. W tym wypadku imię to nie posiadałoby żadnej treści wewnętrznej. 10
Dla naszych rozważań ważnym pozostaje jednak całe tło historyczne, w jakim rozgrywa się akcja podania. Nie da się ukryć, że całość tej relacji dotyczyć ma czasów zamierzchłego początku państwa polskiego. Zastanawiające jest to, że właściwie nie wiemy, jakich dokładnie lat. Warto zauważyć, że pierwsza księga „Kroniki” Wincentego Kadłubka prezentuje nam właściwie „świat bez historii”. 11 Zdaje się on zresztą wyrastać z podań utrwalonych w tradycji ustnej ludu. To świadczyć może także o tym, że wersja Wincentego Kadłubka nie była jedyną. Podobieństwo do „polskiej” Wandy znaleźć możemy chociażby u czeskiej Libuszy. Być może wskazuje to na pewną zależność genetyczną obu podań. Sam motyw pięknej niewiasty „obezwładniającej” groźnego najeźdźcę jest bowiem bardzo stary. Odnajdujemy go już w eposie o Gilgameszu. Opis pokonania Enkidu, stworzonego przez bogów w celu pokonania głównego bohatera, przypomina trochę obezwładnienie wodza Alemanów. Ten także pod wrażeniem nieziemskiej urody dziewczyny traci ochotę do walki. 12 Podobny motyw występuje także w podaniu, pochodzącym z bliższej naszym Prapolakom Skandynawii. Mowa o historii dwóch zwaśnionych plemion Wanów i Asów. Asowie, rządzeni przez Odyna, cechowali się uporządkowanym życiem społecznym, podczas gdy Wanowie, których król spał z własną siostrą, byli społeczeństwem pogrążonym w chaosie. W końcu obaj władcy wezwani są do Asgardu, oraz zmuszeni przez władzę boską do ukorzenia się i zawiązania sojuszu. Symbolicznym niejako jest nakaz wydany Njordowi, by ten więcej nie współżył z siostrą. Ta staje się kapłanką zwaną „seidhr”. Słowo to etymologicznie oznacza „wiązanie”. 13 Być może od słowa tego należy wywodzić nasze „uwodzenie”. 14 Wincenty Kadłubek mógł znać owo podanie i jego główny motyw wykorzystać do konstrukcji własnej opowieści. 15 Ukazuje nam to także pewien mechanizm ewoluowania podań. Wydaje się więc, że nie są one czymś stałym. Pod wpływem czasu mogą być nie tylko dowolnie modyfikowane, ale także adaptowane do nowych treści, miejsc, wspólnot. Widzimy to także i dziś, analizując wszelkiego typu pieśni ludowe. Pierwotnie służyły one właśnie zachowaniu pamięci o dawnych czasach, bohaterach. Niemniej, nadal pozostając w ścisłym związku z tradycją ustną, z której wyrosły, bardzo często ulegają zmianom, nawet bardzo radykalnym. Wynika to niekiedy po prostu z zapominania poszczególnych wątków. Pamiętajmy, że opowieści takie znane są tylko ze słyszenia, tak więc ten, kto będzie je przekazywał dalej, tworzy na własny użytek pewną wersję, która następnie wędruje dalej i tak bez końca. 16 Jednocześnie fakty historyczne pełnią w nich rolę drugorzędną m. in. dlatego, że są one dowolnie interpretowane. 17 Podobnie, co do naszej Wandy nie mamy pewności, czy wersja Wincentego Kadłubka jest właśnie tą pierwotną. Może nawet imię Wandy zostało stworzone od nazwy wspólnoty Wandalów. 18 Niektórzy posądzają Wincentego Kadłubka o przerobienie jakiejś „klechdy o bogince – mamunie”, zakorzenionej głęboko w tradycji ludowej. 19 Tłumaczy się to tym, ze żaden „prawdziwy” Słowianin nie dopuściłby do rządów kobiety, bo był „o babie bardzo niewysokiego mniemania”. 20 Jednak rodzi się tu kolejny problem. Nie zachowała się bowiem żadna pieśń ludowa z motywem Wandy. 21
Kim właściwie jest nasza Wanda? Czy aby na pewno człowiekiem? Zauważmy, że u Wincentego Kadłubka pojawia się ona w momencie, gdy wspólnota zostaje zagrożona najazdem i niejako za jej przyczyną staje się cud. Całe wydarzenie ma posmak magiczny, nadziemski. 22 Zastanawia cała sytuacja, która wypycha niejako Wandę na pierwszy plan. Zauważmy, że jest to okres, gdy wspólnota Prapolaków stawia pierwsze kroki. Wydaje się, że jej „być albo nie być” wisi na włosku. Jednocześnie widmo wojny z najeźdźcą jest tu niejako źródłem chaosu. 23 Mityczna Wanda jawiłaby się nam jako postać, która zaprowadza pewien porządek i organizuje wspólnotę do obrony. Jednocześnie nastaje „czas porządku”. Wincenty Kadłubek nie precyzuje, co stało się z bohaterką po wykonaniu zadania. Pisze tylko, że „nie chciała nikogo poślubić” i „bez następcy zeszła z tego świata”. 24 Jego kontynuator Dzierzwa (Mierzwa) zasadniczo powtarza relację Wincentego Kadłubka. Podanie posiada tu, więc swoją pierwotną formę. Jedyna innowacja to nazwanie Wandy Wandelą. 25 Nie jest ona tu już protoplastką swego narodu, a to dzięki postaci Wandala, od którego to Polacy mieli zawdzięczać swe miano. 26 Kronika śląsko–polska ogranicza się natomiast do stwierdzenia, że o Wandzie „istnieje wiele bajecznych opowieści”. 27
Istotne innowacje do samego podania wprowadza dopiero wersja, którą znaleźć możemy w Kronice wielkopolskiej. Zainteresowanie kronikarzy wielkopolskich dziejami Krakowa datuje się zazwyczaj od czasów Przemysła II, gdy krótko rządził w Małopolsce. Kronika miała powstać pod koniec jego życia. 28 Boguchwał nazywa tutaj Wandę „od swej piękności” i „miłego wejrzenia” – „wędą” („hamus”). Ciekawe, że wg kronikarza uroda ta miała przysporzyć kłopotów całej wspólnocie. Otóż na wieść o niej król Lemanów zaczyna starać się o rękę pięknej Wandy. Śle więc jej podarunki, prośby. Mimo to Wanda pozostaje niewzruszona. Tak więc król Lemanów, zniecierpliwiony, gromadzi wojsko i postanawia najechać kraj Wandy. Ta jednak „wcale się nie lękała” i stanęła do walki. Poruszyło to króla, który wyrzec miał: „Wanda niech rozkazuje morzu, Wanda ziemi, Wanda powietrzu i za swoich bogom nieśmiertelnym niech składa ofiary.” 29 Być może należy to interpretować jak przekleństwo, niemniej Wanda popełnia samobójstwo; składając swe życie w podzięce, „za tak wielką chwałę i pomyślne wyniki”, „spłaciła dług ludzkiej natury.” 30 Jednocześnie nadaje przez to imię rzece oraz całej wspólnocie. Przytoczona przez wielkopolskiego kronikarza historia różni się w szczegółach od poprzednich. Najważniejszy jest motyw samobójstwa jako ofiary za sukces bitewny. Ta ofiara Wandy szczególnie nas tu interesuje. Zauważmy, że nie pojawia się ono tutaj z przypadku. Dla porównania przytoczmy chociażby ofiarę św. Stanisława i zabójstwo dokonane przez Bolesława Śmiałego. Być może miała to być swoista realizacja koncepcji ofiary zakładzinowej. Przypomina to trochę motyw „kozła ofiarnego”. Dokonując czegoś wielkiego bohater musiał za to zapłacić. 31 Nie wiemy jednak z jakich dokładnie koncepcji czerpano tworząc taką teorię. Być może chodziło tylko o silniejsze wiązanie jej postaci z nazwą rzeki. 32 Sama kompozycja samobójczego skoku do rzeki może nasunąć nam myśl o samobójstwie greckiej Safony. 33 Wskazywałoby to na konotację czasową ze starożytnością. Być może należałoby wtedy traktować to jako pewien sposób na powiązanie dziejów z polskich prapoczątków z szerszą perspektywą czasową. Zresztą sam opis Wandy u Wincentego Kadłubka nie zdradzał u niej żadnych typowych słowiańskich cech. 34
Możemy także zauważyć, że sama postać Wandy wraz z upływem czasu zmieniła swój profil. Straciła ona niejako wszystkie pretensje do cudowności. Mamy wrażenie, że nasza Wanda staje się bardziej kobietą „z krwi i kości”. W tym przypadku miał na pewno wpływ bardziej krytyczny stosunek do legend kronikarzy XIII i XIV w. Starają się oni także wyznaczać pewną chronologię opisywanych przez siebie wydarzeń, choć i u nich nie znajdziemy dokładnej daty panowania „pierwszej polskiej królowej”. Ciekawe, że traktowano podanie o niej raczej jako pewien wątek fabularny, który niejako skracał występujący „czas martwy” pomiędzy Grakchem a Aleksandrem Wielkim. 35 Poniekąd nadal mamy tu do czynienia z typowym dla kronikarzy „czasem płaskim”. Są oni niejako uwięzieni we własnej historii, a na zdarzenia patrzą głównie z perspektywy ich skutków. 36 Być może wpływ na to miało powoływanie się na „starców sędziwych”. Na przykład Wincenty Kadłubek każe im relacjonować wydarzenia naprawdę starej daty. Zresztą w średniowiecznych kronikach starcy tacy mieli dożywać trzystu, czterystu lat. 37 Stąd też brało się myślenie o czasie jak o „jednej wielkiej jednostce”. Wyrażała ona po prostu zamierzchłą przeszłość bez szczególnego jej precyzowania.
Ale wróćmy do naszej Wandy. W myśl tego, co już stwierdziliśmy zaczyna ona wieść żywot „zwykłej księżniczki” na kartach polskiej historiografii. Widzimy to szczególnie u Jana Długosza. Jednocześnie zawdzięczamy mu także pewne uzupełnienia całej historii. To właśnie Jan Długosz podaje nam jako pierwszy imię owego wodza pokonanego przez Wandę. Zwał się Rüdiger. Zarzucano Długoszowi, że całkowicie go zmyślił. 38 Dla nas nie jest to istotne. Ważne, że postać Rüdigera spotykamy także w podaniach występujących w innych zakątkach Europy. Jak się okazuje była to postać często wykorzystywana w tworzeniu różnych historii. I tak Rüdigera odnaleźć możemy chociażby w eposie „Biterolf”, gdzie pokonać miał nawet buntującego się lennika Atylli – niejakiego Hermana von Polan. 39 W heldenepik znajdujemy także wzmianki o nim jako o zwycięzcy króla Wieletów Osericha. Atakuje także króla Wenetów. Wskazywałoby to na pewne powiązania między podaniami saksońskimi a Polską. 40 Wydaje się także, że wpływ czasu na podania może realizować się poprzez uzupełnienia ich o motywy do nich podobne, lub też zbieżne w pewnych wątkach. Popularność niektórych podań, zdobywana w dłuższej przestrzeni czasu, może w istotny sposób wpłynąć na kształt innych podań. W przypadku naszego podania o Wandzie byłoby to przejęcie imienia Rüdigera dla bezimiennego do tej pory Alemańskiego władcy. 41 Sam Długosz w „Liber beneficiorum” pisze, że imię to wziął od „starych ludzi” ( „a veteribus”) .42 Nie zmienia to faktu, że być może sami „starsi ludzie” przejęli skądś to imię, co później znalazło swój wyraz w „Rocznikach”. Zresztą sam motyw „starania się o narzeczoną” przypomina dość rozpowszechniony literacki motyw. 43 Długosz przejął po prostu gotową postać, o dobrej reputacji wojskowej, a przy okazji uczynił z niego „specjalistę w załatwianiu delikatnych sercowo spraw.”44 Te poselstwa, które Rüdiger śle do Wandy przypominają także Justyna, gdy pisze on o staraniach króla Hiarbasa o rękę księżniczki kartagińskiej Elissy. Gdy ta odmawia przyjęcia zaręczyn, król, zniecierpliwiony najeżdża jej kraj. Księżniczka nie mogąc znieść tego, co dzieje się z jej krajem, przebija się mieczem. 45 Nasuwa się także podobieństwo do końca żywota Safony. Ciekawe jest także to, w jaki sposób ginie nasza bohaterka w jego wersji podania. Otóż, u Długosza, Wanda rzuca się z mostu w nurt rzeki. Zastanawiające jest to, że był to jeden z ówczesnych sposobów wykonywania kar śmierci. Nasuwa nam to myśl, że także system prawny mógł oddziaływać na treść podań w pewien sposób je modyfikując. Zresztą wydaje się, że w ogóle tyczy się to całych realiów danej epoki.
Czasy renesansu w dość szczególny sposób traktują naszą bohaterkę. Marcin Bielski jeszcze wspomina o niej, że „zaprawdę godna to była panna, aby o niej pisali, jak o jednej Lukrecyjej rzymskiej”. 46 Ciekawe, że Miechowita zamieszcza np. jej portret, a B. Wapowski podaje nawet datę wydarzeń, o których traktuje podanie. Akcja rozgrywać się miała ok. 730 r. po Chrystusie. Jednocześnie coraz częściej odrzuca się w ogóle możliwość jej istnienia. I tak np. S. Sarnicki kwestionuje możliwość jej rządów, motywując to tym, że zabraniałoby tego prawo salickie. 47 Choć jeszcze w XVII w. Glinczer Skrzetuski podaje niemal dosłownie podanie za Długoszem, 48 co świadczyłoby, że zarówno prestiż pisarza jak i w miarę najpełniejsze i chyba najbardziej realistyczne przedstawienie wydarzeń podania nie podlega już większym zmianom przynajmniej w obrębie historiografii. Do badań dotyczących Wandy, już na gruncie historii jako poważnej dyscypliny, powrócą dopiero historycy XIX w. Ci jednak zdecydowanie odrzucą poglądy na temat jej historyczności. Niemniej podważenie jej nie wpłynęło jednak w jakiś szczególny sposób na spadek jej popularności. Przynajmniej, jeśli weźmiemy pod uwagę literaturę.
Wanda a literatura (do XIX w.)
Wanda okazała się wdzięczną bohaterką literacką. Odepchnięta przez historię niejako na margines (a właściwie w niebyt) w całej pełni ukazała swą postać w dziełach naprawdę znakomitych literatów. Niemniej mieli oni częstokroć wpływ także na swą wdzięczną bohaterkę. Należy od razu zauważyć, że o ile historyk w pewnym sensie jest skrępowany źródłami, na których opiera swą relację, o tyle pisarz – artysta, o zgodność z tym, co mówią źródła, nie musi już się troszczyć. Niemniej każde podanie jest opowieścią o dużych walorach literackich, nawet gdy po części kryje się za nim choć skrawek prawdy. Właściwie już pierwsze pieśni ludowe opiewające Wandę, które być może posłużyły jako swoisty pierwowzór Wincentemu Kadłubkowi były już częścią literatury.
Renesans to okres, w którym zaczęto bardzo chętnie nawiązywać do słynnej legendy o naszej heroinie. Podanie przywołuje w swej twórczości chociażby Jan Kochanowski. 49 Wandę przedstawia on trochę jak nimfę. Jest ona po prostu boginią Wisły ( „dea Patrii fluminis”). Niemniej ona także podejmuje walkę z wrogiem, jak przekazał w swej „Kronice” Wincenty Kadłubek. Podczas niej nierozważnie miała też ślubować bogom swe życie. Czasem prezentuje się ją także niemal jako słowiańską wersję Sybilli. 50 Przykładem może tu być chociażby powierzenie jej roli płaczki na pogrzebie Kochanowskiego. 51 Innym razem podkreśla się jej naturę wojowniczki przy okazji przerabiając imię Rüdigera ( „Rytagoresa, króla niemieckiego/ Zbiła na głowę, który ją do tego/ chciał przywieść wojną, aby mu ślubiła/ Tak stała była (…)/ Bierz, że od Panny gnuśny rycerz wzór/ Tak dan złym odpór.”). Jan Kochanowski każe jej także ślubować bogom podczas walki. Wanda jawiła się tu niejako polska Joanna D’Arc, Walkiria, Brunhilda. 52
Barok natomiast chciał w niej widzieć przede wszystkim „roztropną białogłowę”. Często traci ona swój patriotyczny wizerunek, być może związane było to ze swoistym rozumieniem patriotyzmu wśród niektórych środowisk szlacheckich. Otóż Wandę ukazywano jako osobę wybraną przez naród jako „wędkę”, która ma sprowadzać do kraju ościennych władców. Widać tu wpływ ducha czasów, z wolną elekcją na czele. Wanda jednak nie wywiązuje się z powierzonego jej zadania. Ciekawe, że to, co tak cenił Wincenty Kadłubek w swej bohaterce, tu staje się jej główną wadą. Otóż na przeszkodzie w realizacji wspomnianych wyżej planów politycznych staje właśnie jej przesadna dbałość o cnotę. „Mnie też sława poczciwa stałości dodała/ ÂŻem twego, święty wstydzie, prawa nie przetrwała/ Alem srogi gwałt gwałtem odpędziła zbrojnie/ A onegom skazała na przykład przystojnie/ By napotem wiedzieli, że panna swojego/ Wstydu nieprzyjaciela zwalczyła zbrojnego/ I dałam [n]a przyczynę swą panieńską zbroję/ że się zabił dla wstydu silniejszą ręką swoją.” 53 W tym kontekście bardzo ciekawie rysował się wątek samobójczej śmierci Wandy. Nie potrafiono pogodzić się z tym faktem. Tak, więc w literackich adaptacjach podania o Wandzie bardzo często padały uwagi typu: „Czemuś swą sławę utopiła w Wiśle/ Będąc zwycięzcą – wspaniały umyśle”. 54 To, jaką śmierć wybrała Wanda, stanowiło jej ujmę. Niemniej odpowiadało to „duchowi tego czasu”. Barok, pozostający pod wpływem kontrreformacji, w oczywisty sposób oddziałał na ocenę naszej bohaterki. Niemniej postępowanie Wandy starano się także usprawiedliwiać tym, że przecież żyła jeszcze w nieświadomości własnego pogaństwa i nie znała prawdziwej wiary. Tak więc nie miała jakby pewnych hamulców wynikających z etyki chrześcijańskiej, zakazujących takich dramatycznych kroków i igrania z życiem, które przecież jest własnością Boga. 55 Warto jednocześnie zaznaczyć, że w baroku całe opowiadanie traktowano śmiertelnie poważnie, jako pewien przykład do wykazania pewnych podobieństw między naszą „polską” Wandą, a „trojańską” Heleną, przy czym były one tak zawiłe, że czasem naprawdę trzeba było się zadumać nad tym, o co właściwie chodziło autorowi. 56 Czasem zresztą nawet rezygnowano z motywu samobójstwa, a cała historia powracała niejako do postaci, jaką jej nadał Mistrz Wincenty. Tak dzieje się chociażby u Bieniasza Budnego. 57
Zastanawiające jest także, że podanie o Wandzie zaczyna w tym okresie funkcjonować także poza polską literaturą. Główny motyw podania pojawia się na przykład w tragedii „Historia galante” autorstwa Gilleta de la Tessonerie. Na gruncie literatury dostrzeżono także pewne cechy romantyczne, a nawet sentymentalne naszej bohaterki. Niejako dowodem na to jest szczególnie obfite pokłosie w postaci szeregu romansów z Wandą w roli głównej (szczególnie pod koniec XVIII w.). Jednym z autorów opiewających w ten sposób Wandę był Würnitz. 58 Ciekawostką pozostaje także wywodzący się z połowy XVIII w. pierwszy poemat fantastyczny, którego bohaterką była właśnie nasza heroina. 59
Doba stanisławowska raczej nie rozpieszczała naszej bohaterki, aczkolwiek, co ciekawe, podanie nasze zostało niejako „ubrane w nowe szaty”. Powstał wtedy balet napisany przez Le Douxa. Charakterystyczną jego cechą było rozbudowanie sekwencji dotyczącej walki z Rytygierem (a więc kolejny raz dochodzi do zmiany imienia wodza Alemanów). Tu podanie znów niejako wykorzystane zostało do pewnych deklaracji związanych z bieżącymi wydarzeniami. Jako, że Rytygier był w myśl tej wersji Niemcem, całe podanie przedstawiono jako sprzeciw wobec polityki króla dążącego do zbliżenia z Prusami.
Wanda zdecydowanie bardziej oddziałała na wyobraźnię twórców romantyzmu, którzy niekiedy potrafili podanie rozwinąć w sposób naprawdę zaskakujący. U Juliusza Słowackiego prezentuje się nam jako dziewczyna, która ma zostać złożona w ofierze smokowi. Ratuje ją szewc Skuba. Mielibyśmy tu do czynienia ze zlaniem ze sobą jakby dwóch podań w jedno. Ale była to już pełna inwencja autora. 60 Podobnie dla Zygmunta Krasińskiego staje się ono przede wszystkim symbolem walki narodu polskiego z obcym najeźdźcą. 61 Stanisław Wyspiański ukazał ją jako śpiącą podczas swego panowania. Dopiero pojawienie się Rydygiera budzi ją ze snu i zmusza do działania. Ten też wyjaśnia późniejsze jej samobójstwo nierozmyślną obietnicą daną bogom podczas walki. „Kwiat moje ciało, kwiat czysty/ Sama się rzucę w nurt/ sama skoczę w nurt skalisty.”62
Podkreślano też wymowę „antyniemiecką” podania, przez co podkreślano nie tylko pewne dążenia polityczne, ale także próbowano w ten sposób walczyć z polityką Kulturkampfu. Czynił to chociażby Teofil Lenartowicz:
I jakżebym miała, o miły Boże
Z wrogiem mych braci podzielać łoże
Przy blasku krwawym szerokich łun
Miałabym słuchać harf złotych strun. 63
Zdarzało się także, że historię przerabiano na swoistą przypowieść o konflikcie między patriotyzmem a miłością do wroga, co nadawało jej charakter literatury typowo sentymentalnej (np. Tekla Lubieńska). 64 Niekiedy podkreślano to w ten sposób, że ukazywano Wandę jako osobę buntującą się przeciw woli swego ludu, który chciałby ja zmusić do ślubu z Rytygierem. 65
Problem funkcjonowania podania o Wandzie w polskiej literaturze na pewno nie został w tym miejscu wyczerpany. Naszym zadaniem było tylko zasygnalizowanie problemu wpływu także ducha czasu na nasze podanie, co manifestowało się m. in. w utworach literackich. Dokładniejsza analiza naszej literatury przyniosłaby zdecydowanie bogatsze opracowanie tego problemu.
Wanda a czas
Jak widzimy piękna heroina z prapoczątków polskiej wspólnoty doczekała się bardzo wielu portretów zarówno w historiografii jak i naszej narodowej literaturze. Dostarcza ona nam – historykom pola do całkiem nowego spojrzenia także na wszelkie przekazy ogólnie zwane legendarnymi. Na nich także czas odciska swe piętno. No bo czy to, co zwiemy historią, a co opieramy głównie na źródłach, jako świadectwach minionego okresu, zawsze możemy uznać za rzeczywisty obraz czasów, o których czytamy? Może więc dyskredytowanie wszelkich świadectw zwanych ogólnie legendarnymi, nie jest do końca słusznym postępowaniem badawczym. Zresztą przecież w każdej bajce znaleźć można ziarnko prawdy. Czasem nawet bardzo duże. Trzeba tylko wiedzieć, czego szukać.
1 M. Plezia: Wanda. Geneza imienia – geneza legendy w: Scripta minora, Kraków 2001, s. 345. 2 Ibidem, oraz A. Brückner cyt. za S. Urbańczyk: Wanda w: Słownik starożytności słowiańskich, t. VI, s. 311. 3 K. Potkański: Kraków przed Piastami (1898) cyt. za przedruk K. Potkański: Lechici, Polanie, Polska, Warszawa 1965, s. 218, odsyłacz do Księgi Radomskie, nr IV, 1456, s. 331. 4 M. Plezia: op. cit., s. 346. 8 Z. Gołąb: Veneti/Venedi – the Oldest Name of Slavs, The Journal of Indo – European Studies, 1975, T. 4, s. 331; Języki indoeuropejskie, red. L. Bednarczuk, t. 1, Warszawa 1986, s. 288 – 330. 9 R. Schelling: La relligion romain de Venns depuis les origines jusqu’ au temps d’ Auguste, Paris 1954, s. 46, 54. 10 O. Balzer: Studium o Kadłubku, T. I, Lwów 1934, s. 112. 11 H. Łowmiański: Wątki literackie i tradycyjne historii w „Kronice” Kadłubka, Studia Źródłoznawcze, T. 20, 1976, s. 23. 12 „ Obnażyła Samhat swe piersi, srom odkryła, ujrzał to Enkidu i zapomniał gdzie się był urodził” – Gilgamesz. Epos starożytnego Dwurzecza, wyd. i tłum. R. Stiller, Warszawa 1980, s. 42. 13 J. de Vries: Altgermanische Religionsgeschichte, t. 1, Berlin 1957, s. 333. 14 J. Banaszkiewicz: Polskie dzieje bajeczne Mistrza Wincentego Kadłubka, Wrocław 2002, s. 78. 15 Ibidem, s. 80. Warto zauważyć, że podobne opowieści odnaleźć możemy zarówno w starożytnym Rzymie (patrz opis ataku Cezara na Galię – kobiety odkrywające piersi by ratować swe dzieci – C. Julii Caesaris: Bellum Gallicum, ed. O. Seel, vol. 1, Lipsiae 1968, VII, 47 – 48, s. 242 – 244, patrz też J. Markele : Wercyngetoryks, tłum. H. Olędzka, Warszawa 1988, s. 170) jak i w Japonii [bogini Amen – Uzume wysłana przez bogów, by pokonać nowego boga, dowiaduje się nawet jak ma na imię (Sanuta – hibe) i zmusza go do lojalności – Nihogi Chronicles of Japan from Earliest Times to A. D. 697, tłum. W. G. Aston, London 1956, s. 77, czy też Kojiki, wyd. D. L. Phillipi, Tokio 1968, s. 138, przyp. 11; Kojiki, czyli Księga dawnych wydarzeń, tłum. i oprac. W. Kotarbiński, Warszawa 1986, s. 101. 16 Polska pieśń ludowa, oprac. J. S. Bystroń, Kraków 1988, Wstęp, s. 4. 17 E. Skibiński: Elementy historii oralnej w „Kronikach” Galla Anonima i Wincentego Kadłubka, Res Historia, z. 3., 1998, s. 63 – 72; K. Pomian: Przeszłość jako przedmiot wiary, Warszawa 1968, s. 61. 18 J. Banaszkiewicz: Polskie dzieje bajeczne…, s. 101. 19 A. Brückner: Dzieje kultury polskiej, t. 1, Kraków 1930, reprint Warszawa 1991, s. 148. 20 A. Brückner: Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1980, s. 294. 21 Istnieje tylko pieśń o dziewczynie, która wskoczyła do Dunaju. Kolberg: Pieśni ludu polskiego, Warszawa 1857, T. I, s. 196 i 257 – „Poszła Kazia po wodę do białego Dunaju”. 22 H. Mortkowiczówna – Olczaków: Podanie o Wandzie. Dzieje wątku literackiego, Warszawa 1927, s. 14. 23 T. Pamfil: Lingua simbolica. O pochodzeniu i znaczeniach najstarszych symboli heraldycznych, Lublin 2002, s. 91. 25 Por. J. Banaszkiewicz: Kronika Dzierzwy. XIV wieczne kompendium historii ojczystej. Wrocław – Warszawa – Kraków – Gdańsk 1979, s. 45. 27 Kronika książąt polskich, MPH, T. 3, Warszawa 1961, s. 431. 28 Cz. Deptuła: Archanioł i smok, Lublin 2003, s. 73. 29 Kronika wielkopolska, tłum. K. Abgarowicz, Warszawa 1965, s. 56 – 57. 32 K. F. Kumaniecki: Podanie o Wandzie w świetle źródeł starożytnych, Lwów 1926, s. 9. 34 Być może pod wpływem Justyna. Patrz: H. Mortkowiczówna – Olczakowa, op. cit., s. 42. 35 J. Banaszkiewicz: Kronika Dzierzwy…, s. 60. 36 J. Topolski: Od Achillesa do Beatrice de Planissolles – zarys historii historiografii, Warszawa 1998, s. 38. 37 J. Banaszkiewicz: Kronika…, s. 164. 38 A. Semkowicz: Krytyczny rozbiór „Dziejów Polski” J. Długosza ( do r. 1384), Kraków 1887, s. 70. 39 K. Potkański: Kraków przed Piastami [w:] Lechici, Polanie, Polska, Wybór pism, Wyd. G. Labuda, Warszawa 1965, s. 207, przyp. 56. 40 W. Nehring: Powieść kronikarza polskiego o Walterze i Helgundzie, Ateneum, T. III, 1883, s. 358. 41 J. Banaszkiewicz: Rüdiger von Bachelaren, którego nie chciała Wanda. Przyczynek do kontaktu niemieckiej „Heldenepik” z polskimi dziejami bajecznymi, Przegląd Historyczny, T. 75, 1985, z. 2, s. 239 – 246. 42 Liber beneficiorum, T. III, s. 422. 43 F. Geissler: Brautnerbung in der Weltliteratur, Halle/Salle 1955; F. Loerzer: Eheschliessung und Werbung in der “Kudrun”, München 1971. 44 J. Banaszkiewicz: Rüdiger…, s. 242 – 243. 45 Justyn XVIII, 6, 1; Justyn XVIII, 7, 3; Justyn XVIII, 7, 4; patrz też K. F. Kumaniecki: op. cit., s. 11. 46 M. Bielski: Kroniki wszystkiego świata, Sanok 1856, s. 150. 47 S. Sarnicki: Descriptio veteris et nova Poloniae, Kraków 1585. 48 E. G. Skrzetuski: Chronicon Regnum Poloniae, Toruń 1597. 49 J. Kochanowski: Elegianum libri IV, Elegia 15 z I księgi cyt za H. Mortkowiczówna – Olczakowa, op. cit. 50 A. Zbylitowski: Droga do Szwecji króla Jegomości, Kraków 1597. 51 S. F. Klonowicz: ÂŻale nagrobne na śmierć Kochanowskiego, Kraków 1585. „Cięszko wiślana Nympha płacze”. 52 H. Mortkowiczówna – Olczakowa: op. cit., s. 42. Ciekawe, że sam Rüdiger często zwany jest bardzo różnie. U Zimorowica w „Roksolankach” (Kraków 1664) – Rotogen. On też zaznacza, że Wanda popełniła samobójstwo bo nie chciała wyjść za mąż za Niemca. 53 J. Głuchowski: Ikones książąt i królów polskich, reprodukcja fototypiczna wyd. z 1605 r., Wrocław 1979, s. 14. 54 W. Potocki: Katalog monarchów i królów polskich z dotknieniem krótkiem, co się znacznego działo pod którego panowaniem, druk. Wirydarz Trembeckiego, Lwów 1911, T. II, s. 36. 55 H. Mortkowiczówna, op. cit., s. 51. 56 A. Ines: Lechias, ducum, principum ac regum Poloniae, 1655. 57 B. Budny: Krótkich a węzłowatych powieści, które po grecku zwą Apoftegmata ksiąg 4, 1614. 58 H. Mortkowiczówna: op. cit., s. 53. 59 J. Skórski: Carmen heroiczna, Lwów 1745. 60 J. Słowacki: Król duch, patrz: H. Mortkowiczówna, op. cit., s. 20. 61 Z. Krasiński: Wanda, w: Dzieła , pod red. L. Piwińskiego, Warszawa 1931, t. VIII, s. 254. 62 S. Wyspiański: Dzieła, Warszawa 1924, T. I, akt I. 63 T. Lenartowicz: Wybór pism, Kraków 1976, t. II, s. 35. 64 T. Łubieńska: Wanda, królowa polska. Wstęp i oprac. J. Ujejski, Warszawa 1927, J. Maślanka: Literatura a dzieje bajeczne, Warszawa 1984, s. 140. 65 W twórczości A. Fredry: Wanda w: Tragedie J. M. hrabiego Fredra, Lipsk 1837, cyt. za H. Mortkowiczówna, op. cit., s. 27. |