Start arrow Czytelnia arrow Artykuły arrow R. Wójcik - Kto powinien badać dzieje mnemotechniki?
R. Wójcik - Kto powinien badać dzieje mnemotechniki? | Drukuj |  E-mail
niedziela, 05 marca 2006

Dr Rafał Wójcik

Biblioteka Uniwersytecka UAM, Poznań


Kto powinien badać dzieje mnemotechniki?
Wokół krakowskiego traktatu o sztuce pamięci z 1504 roku

W 1504 roku ukazał się w krakowskiej drukarni Kaspra Hochfedera traktat poświęcony sztuce pamięci pt. Opusculum de arte memorativa[1]. Jego autorem jest Jan Szklarek (ok. 1450-1515), jeden z najwybitniejszych bernardynów polskiego średniowiecza. W dziejach polskiej sztuki typograficznej Opusculum zajmuje szczególne miejsce jako najstarsza polska książka ilustrowana tak licznymi drzeworytami.  W tekście łacińskim pojawia się także kilkanaście wyrazów polskich[2]. Druk ten ma jednak przede wszystkim kapitalne znaczenie dla badań nad mnemotechniką w Polsce na przełomie XV i XVI stulecia, jako jedyny znany nam drukowany traktat mnemotechniczny powstały na gruncie polskim. Zachowało się tylko kilka egzemplarzy jedynej, znanej nam, edycji tej książeczki. Przed badaczem wspomnianego traktatu stają do rozwiązania zawiłe pytania i problemy. Trudności związane z badaniem zagadnienia mnemotechniki w średniowieczu związane są bowiem z jej przenikaniem całej kultury wieków średnich. O konieczności korzystania ze zdobyczy i osiągnięć różnych dziedzin naukowych zapisano już wiele stron poważnych opracowań naukowych[3]. Świadomość powyższego jest oczywista również dla mediewisty. Trudnością jest natomiast opanowanie instrumentarium badawczego, którym należy się posługiwać, pragnąc zgłębić problematykę średniowiecznej sztuki pamięci. Mnemotechnika, począwszy od XVI wieku, zaczyna przybierać zupełnie inne formy niż w wiekach poprzedzających wynalazek Gutenberga (wynalazek druku można uznać za cezurę w dziejach artis memorativae). Wkracza bowiem przede wszystkim w obszar zainteresowań alchemików i mistyków, co wykazała w fundamentalnej pracy Sztuka pamięci F. Yates[4]. Angielska badaczka omówiła również najważniejsze typy średniowiecznych traktatów de arte memorativa[5], do których zalicza się także Opusculum Jana Szklarka.  Trudności podczas badań nad dziejami sztuki pamięci wiążą się z jej wszechobecnością w czasach poprzedzających wynalazek druku. Na mnemotechnikę natrafiamy bowiem we wszelkich sferach działalności człowieka: początkach matematyki, retoryce, filozofii, teologii, malarstwie, rzeźbie, poezji, muzyce, zagadnieniach prawnych, czy sposobach mierzenia czasu. W samym traktacie Szklarka natrafiamy na mnogość problemów badawczych - wybór przykładów z dziedziny prawa kanonicznego, przykład na zapamiętanie kazania o męczeństwie św. Stanisława, związek traktatu Szklarka z nauką Jacobusa Publiciusa, a tym samym z włoskimi i niemieckimi (Publicius nauczał również na niemieckich uczelniach) traktatami mnemotechnicznymi, wreszcie problematyka ikonografii i doboru przedstawień drzeworytowych, Tym samym nasuwa się pytanie postawione w tytule: kto powinien badać dzieje mnemotechniki, skoro jej obecność możemy zaobserwować w tak wielu przejawach ludzkiej działalności? Punktem wyjścia do niniejszych rozważań była próba zrozumienia traktatu wybitnego polskiego bernardyna. Ślady mnemotechniki, na jakie natyka się badacz, prowadzą ku odległej przeszłości; by spróbować to zrozumieć, musimy cofnąć się do pierwszych znanych nam świadectw obecności mnemotechniki w kulturze.
Pierwsze materialne ślady wspomagania pamięci (kości z nacięciami) związane są z liczeniem i pochodzą sprzed ok. 30 tys. lat  (kultura oryniacka 35-20 tys. lat p.n.e.)[6]. Przypuszcza się, iż kości te należały one do myśliwego, który w ten sposób zaznaczał każde upolowane przez siebie zwierzę. Cel mógł być dwojaki - albo magiczny, albo po prostu prestiżowy. Najważniejsze jest dla nas, iż myśliwy chciał zachować w pamięci ilość upolowanych przez siebie zwierząt, mimo, iż tak naprawdę nie posługiwał się pojęciem liczby. Sposób wykonywania karb na kiju bądź kości wiąże się także z udomowieniem owiec (6-8 tys. lat p.n.e.). Pasterz pragnął mieć pewność, że wszystkie owce, które rano wypuścił na pastwisko, wieczorem powróciły do zagrody. Wypuszczając je, żłobił nacięcia na kiju. Gdy owce wieczorem wracały, wpuszczał je pojedynczo, przesuwając jednocześnie palcem po nacięciach. Jeżeli po wpuszczeniu wszystkich zwierząt żadne nacięcie nie pozostało nie dotknięte, miał pewność, że wszystkie zwierzęta wróciły do domu. Metoda powyższa zwana jest przez matematyków metodą odpowiedniości: 1-1[7]. Możemy w niej zaobserwować jeszcze jedną charakterystyczną cechę - uporządkowanie. Pasterz musi przesuwać palec po kolei, w przeciwnym razie pogubi się i nie będzie pewny, czy rzeczywiście do zagrody powróciły wszystkie owce. Na takiej samej zasadzie “działa”, występujący m.in. w chrześcijaństwie i buddyzmie, różaniec. Przesuwając palcem po koralikach, mamy pewność, że modlitwa została odmówiona wymaganą ilość razy i w należytym porządku. Analogiczne do kija z nacięciami posługiwano się w Turcji jeszcze w XIX wieku litanią. Litanią ową był wstęp (faitha - 7 początkowych wersów) do Koranu, który każdy muzułmanin musi umieć na pamięć. Każde słowo litanii przypisane było poszczególnej owcy, a pasterz jednocześnie wiedział po którym słowie wszystkie zwierzęta powinny już być w zagrodzie[8]. Odliczanie owiec wypuszczanych na pastwisko za pomocą nacięć na kiju funkcjonuje po dzień dzisiejszy wśród polskich górali[9]. Metoda uporządkowania odegrała istotną rolę w odkryciu przez człowieka liczb. Dla nas jest ona jednak szczególna istotna z innego powodu. Na tej samej zasadzie - odpowiedniości 1-1 i stałego posuwania się od początku do końca - został oparty system miejsc mnemonicznych wynaleziony w V w. p.n.e. przez greckiego poetę Symonidesa z Keos. Od momentu wynalezienia był on obecny w traktatach mnemonicznych aż do czasów renesansu. System tworzenia miejsc mnemonicznych opisują także współczesne podręczniki mnemotechniki[10]. Napotykamy na niego również w Opusculum de arte memorativa Jana Szklarka.
Olbrzymią rolę w wynalezieniu liczb oraz w wykorzystywaniu sztuczek mnemotechnicznych odgrywa ciało ludzkie. Z góry ustalone i niezmienne wymienianie kolejnych części ciała powoduje, że siłą przyzwyczajenia (i pamięci) kolejność ta stanie się abstrakcyjna i liczbowa – tym samym spowoduje “świadomość liczby”[11].Szczególnie istotną rolę w wynalezieniu liczb odegrały dłonie (“dłoń” ma również znaczenie w mnemotechnice, o czym będzie mowa niżej). Nie ulega wątpliwości, że wykorzystanie ręki miało swój udział w powstaniu systemu dziesiętnego. Najbardziej przydatny w handlu system dwunastkowy (por.: tuzin, gros; 12 ma aż cztery właściwe podzielniki 2, 3, 4, 6; można liczyć do dwunastu używając jednej ręki i przesuwając kciukiem po kolejnych członach palców) jak i asyryjski system o bazie sześćdziesiąt (powstał prawdopodobnie z połączenia bazy 5 i 12) także miały pochodzenie manualne[12]. Wspominamy o tym z dwóch powodów: primo rachunki za pomocą ciała ludzkiego, a szczególnie dłoni dały początek systemom liczbowym, którymi operujemy w dzisiejszych czasach; secundo na rachunek za pomocą palców zwraca uwagę Kwintylian, twierdząc, że znajomość liczb i pewność w posługiwaniu rachunkiem na palcach przez adwokata, mogła zaważyć na stosunku klienta do niego[13]. Kwintylian zaś jest jednym z trzech autorów starożytnych, którego traktat o sztuce pamięci przetrwał do naszych czasów. Odkrycie w 1416 roku rękopisu z jego Institutio oratoria dało impuls scholastycznej fascynacji mnemotechniką[14], której echem jest traktat Jana Szklarka. Wspomnijmy, że po upadku Rzymu rachunek manualny wciąż cieszył się popularnością w Europie. Posługiwał się nim m.in. Beda Czcigodny. Liczenie na palcach stanowiło jeden z najważniejszych instrumentów w średniowiecznym nauczaniu, a jego elementy były szczegółowo opisane w podręcznikach arytmetyki. Do niedawna liczeniem na palcach wspomagali się, np. księgowi, a umiejętność ta nie jest wcale łatwa do opanowania. Wspomnieć jeszcze należy o quipu - za pomocą węzełków Inkowie zapamiętywali potrzebne im liczby. Sposób ten jest znany w wielu cywilizacjach. Wspomina o nim Herodot (IV, 98), sznurków z węzełkami używano w Chinach i w Tybecie, w czasach współczesnych posługują się nimi ludy prymitywne, jak Sonthalowie w Bengalu, ludy z wysp polinezyjskich oraz plemiona z japońskich wysp Riukiu, lud Makonde z terenu dawnej Tanganiki[15].  Analogiczną metodą posługiwali się prehistoryczni mieszkańcy osad oryniackich, którzy w podobnym celu żłobili nacięcia na kościach[16].
Na ślady mnemotechniki natrafiamy również w najdawniejszych zabytkach literackich, szczególnie w poezji, ale pamiętać należy, iż są to pierwsze zapisy twórczości. Poprzedzały je przecież stulecia, gdy utwory te komponowano i wykonywano wyłącznie oralnie. Dotyczy to zarówno twórczości mezopotamskiej, hebrajskiej, jak i literatury greckiej, w tym najwybitniejszego znanego twórcy literatury oralnej - Homera.
Piśmiennictwo[17] sumeryjskie i akadyjskie, a raczej to, co z niego przetrwało do dzisiejszych czasów, charakteryzuje się ogromną ilością powtórzeń i utartych formuł, które wydają się współczesnemu czytelnikowi niepotrzebnym balastem, zaciemniającym często właściwy sens utworów. W przypadku mitów sumeryjskich powtarzane są nie tylko pojedyncze zwroty i formuły, ale wręcz całe partie tekstu, co nadaje im zresztą swoisty efekt rytmiczności poetyckiej. Ponadto badania nad hymnami, modlitwami, lamentacjami i mitami akadyjskimi wykazały, że istnieje w nich regularne metrum. Wskazuje to na wyraźnie ustne cechy przekazu tekstów sumeryjskich i akadyjskich. Pomimo zapisania, nie zatraciły one typowej wyłącznie dla twórczości oralnej skłonności do powtórzeń, które niewątpliwie ułatwiały wykonawcy prezentowanie utworu. Na podobne traktowanie materii poetyckiej natrafiono podczas badań pieśni ludów pierwotnych m.in. Weddów, pigmejskiego ludu żyjącego na Cejlonie i u Indian Nawaho[18]. Prymitywna twórczość poetycka oparta jest na nieustannym powtarzaniu stałych fragmentów tekstu, przy zmieniającym się np. jednym słowie, którym może być imię bóstwa lub nazwa zwierzęcia. Powtórzenia fragmentów tekstu, kluczowych słów i uderzających metafor występują również w Pieśni nad pieśniami. Zacytujmy przy tej okazji słowa szwajcarskiego badacza Biblii Othmara Keela: Podczas gdy dzisiaj każdy poeta próbuje jak najszybciej znaleźć własny, możliwie oryginalny i natychmiast rozpoznawalny język, z charakterystycznymi dla niego porównaniami i metaforami - często, ze względu na ich prywatny charakter, niezrozumiałymi - to na Starożytnym Wschodzie nierzadko w ciągu tysiącleci stosowano tę samą metaforykę. Cała sztuka polegała na tym, by ją stale przekształcać, poszerzać i uzupełniać, a przeistaczaną tradycję w sposób niemal niezauważalny odnawiać i zachowywać[19]. Jest to niezwykle istotna uwaga - nieustanne powtarzanie utartych formuł miało do spełnienia bardzo ważne zadanie - jego celem było zachowanie, czyli zapamiętanie, tradycji. Z podobnym postępowaniem zetkniemy się w starożytnej Grecji, gdzie “zapożyczanie” metafor od poprzedników nie było naganne. Nie było mowy o plagiacie; poeta, wykorzystując formułę poprzednika, “zapamiętywał” ją dla następnych pokoleń.
 Omawiając kwestie powtórzeń i stałych metafor, nie sposób pominąć twórczości  Homera i wniosków, płynących z badań nad poezją epicką południowej słowiańszczyzny (badania owe dały impuls do nowego spojrzenia na epikę homerycką)[20]. Iliada i Odyseja stanowią pomost między twórczością oralną (są jej genialnym uwieńczeniem) a piśmiennictwem, czyli twórczością pisaną. Owe dwa rodzaje twórczości charakteryzują się zupełnie innymi cechami. Śpiewacy za każdym razem wykonują ten sam utwór w sposób nieco inny. Te same utwory różnią się ilością wersów, sposobami wysłowienia i obrazowania, a jednocześnie powtarzane są w nich formuły - stałe epitety postaci, fragmenty wersów lub ich całe grupy w przypadku opisywania stałych sytuacji - walk, posiłków, lamentów, spotkania, itp. Zapamiętywanie tego typu twórczości odbywa się na zupełnie innych zasadach, niż w przypadku uczenia się tekstu od początku napisanego w celu np. recytacji. Jest to narzucanie na szkielet większej całości szaty poetyckiej[21], przy czym niezwykle istotną rolę odgrywa w tym umiejętność improwizacji na bazie opanowanych przez siebie formuł, legend, podań ludowych, genealogii. Pamiętać też musimy, iż pomimo spisania w V w p.n.e. ostatecznej wersji poematów Homera, nadal wykonywano je ustnie, w czym na pewno pomocna okazywała się ich forma. Badania nad stałymi formułami u Homera i w poezji epickiej południowej słowiańszczyzny dały impuls do przyjrzenia się w innym świetle ustnym przekazom chorału gregoriańskiego w średniowieczu, sprzed okresu zapisu melodii, o czym niżej.
Przełomem w dziejach sztuki pamięci było “wynalezienie” przez Symonidesa z Keos (ok. 556-468 r. p.n.e.) reguł, które miały nią rządzić. Grecki poeta był twórcą pierwszego w dziejach systemu mnemonicznych miejsc. Istnieje powszechna opinia, iż nauczał on zasad opartych o wcześniejsze przekazy ustne, które miały być pochodzenia bądź to pitagorejskiego, bądź egipskiego[22]. Jednak źródła i badacze klasycznej sztuki pamięci zgodni są, iż to właśnie Symonides stworzył system, który w przeróżnych wariacjach powtarzać się będzie w traktatach poświęconych retoryce i mnemotechnice. Z traktatów klasycznych wspomnijmy anonimową Rhetorica ad Herennium, De oratore Cycerona i Institutio oratoria Kwintyliana. Wszystkie trzy wywarły ogromny wpływ na kształt teorii artis memorativae w średniowieczu. System miejsc mnemonicznych napotykamy również w Opusculum de arte memorativa Jana Szklarka. Od chwili wynalezienia reguł mnemotechnicznych przez Symonidesa jej dzieje zaczęły biec dwoma torami. Symonides bowiem skodyfikował prawa nią rządzące, w rezultacie czego włączono ją potem do nauczania adeptów retoryki[23]. W tej postaci przeniknęła też do średniowiecznych traktatów mnemotechnicznych. Drugi tor jej istnienia trwał niezmiennie od czasów “presymonidejskich”. Nadal w sposób nieuświadomiony funkcjonowała ona w poezji, wierszykach i przysłowiach, czy w tachygrafii - sztuce szybkiego pisania wynalezionej, jak podaje tradycja, przez Tyrona. Na znaczenie pamięci wskazywali również greccy teoretycy muzyki.
Pamięcią zajmowali się najwybitniejsi filozofowie starożytności - sofista Hippiasz z Elidy, Platon w Fajdrosie (dialog poświęcony retoryce) i Arystoteles[24]. Stagiryta poruszał problem pamięci m.in. w pismach: O duszy, O snach, O pamięci i przypominaniu sobie. W platońskim Fajdrosie Sokrates twierdzi, iż w Egipcie uprawiano sztuczną pamięć. Diogenes Laertios uważał, że Arystoteles był autorem nie zachowanego traktatu poświęconego mnemotechnice. Nadmieńmy, iż pogląd Platona na sztukę pamięci odegrał ważną rolę w renesansie, natomiast dzieła Arystotelesa - w średniowieczu, szczególnie w jej scholastycznym ujęciu. Wspomnieliśmy już, iż mnemotechnikę włączono w zakres nauczania adeptów retoryki. Szczególne znaczenie przypisywali jej, według tradycji, mistrzowie rodyjscy. Od nich to zaczerpnęli swą wiedzę o sztucznej pamięci - anonimowy autor Ad Herennium i Cyceron w De oratore, a za nimi w Institutio oratoria Kwintyliana.
Badacza dziejów mnemotechniki uderza wszechobecność sztuki pamięci w średniowieczu. Mimo że sztuczki mnemotechniczne były obecne w czasach średniowiecze poprzedzających, to jednak szczególnie w tym okresie ars memorativa przenika bardzo silnie wszelkie dziedziny życia człowieka. Jej ślady odnajdujemy w teologii, retoryce, kaznodziejstwie, poezji, modlitwach, malarstwie i rzeźbie, muzyce czy sposobie mierzenia czasu.
O pamięci pisali zarówno św. Augustyn, św. Albert jak i św. Tomasz z Akwinu. Akwinata wyznaczył pamięci miejsce jako składnik cnoty roztropności, a rozważania średniowiecznych myślicieli nadały jej nową funkcję. Św. Augustyn uważał Pamięć, obok Woli i Rozumu, za jedną z trzech władz duszy, które były zarazem wyobrażeniem Trójcy Świętej. Miała ona już nie tylko wspierać ułomność i zawodność ludzkiego umysłu - z jej pomocą człowiek miał kierować się ku Bogu (o takim zadaniu mnemotechniki wspomina między innymi Szklarek w swym traktacie[25]). Ponadto ars memorativa zaczęła odgrywać rolę w katechizowaniu ludu.
Problematyka pamięci w teologii scholastycznej oraz zawartość i dzieje traktatów mnemonicznych dotyczą świadomej obecności mnemotechniki w średniowieczu. Niniejszym pragnę zwrócić uwagę przede wszystkim na jej, jak sądzę, nieuświadomione przejawy w kulturze wieków średnich. Należy przy tym zaznaczyć, iż problem ten nie był w ogóle poruszany w polskich opracowaniach naukowych. Proponuję użycie terminu mnemotechnika nieświadoma jako przeciwstawnego świadomej sztuce pamięci kultywowanej w Europie od czasów Symonidesa z Keos i obecnej w nauczaniu retoryki.
Wiemy, iż mnemotechnika zaczęła odgrywać rolę w katechizowaniu ludu. Niewątpliwie pomocą kaznodziejom i misjonarzom owych czasów służyły wierszowane (początkowo w języku łacińskim, później także w językach narodowych) modlitwy, dekalogi, spisy cnót i grzechów. Na ziemiach słowiańskich modlitwy wierszowane pojawiły się już podczas działalności Cyryla i Metodego. Cyryl napisał bowiem jedenastozgłoskowy wiersz abecadłowy i wykorzystywał go do celów pedagogicznych[26]. Także w czasach późniejszych sporą popularnością cieszyły się wierszyki służące szeroko pojętemu duchowemu nauczaniu oraz sprzyjające zapamiętaniu postów i dekalogu[27]. Prócz sfery religijnej poezja mnemotechniczna służyła wszelkim dziedzinom ówczesnej wiedzy: zarówno prawo jak i historię ujmowano w formę wiersza; ze szczególnym upodobaniem posługiwano się heksametrem i leoninami. Do zapamiętania siedmiu grzechów głównych, grzechów pięciu zmysłów, siedmiu cnót w średniowiecznych szkołach używano wierszy mnemotechnicznych oraz terminów Vagot, Saligia[28]. Terminy te wymienia również Szklarek w swym traktacie[29]. Wspomnijmy przy okazji, że już w szkole późnorzymskiej chłopcy musieli się uczyć mnemotechnicznego wiersza pt. Pasiphaes fabula, który ilustrował na przykładzie dwudziestu dwóch wierszy różnorodność metryki Horacego[30]. Najbardziej znanym przykładem średniowiecznej poezji mnemotechnicznej jest Doctrinale Aleksandra de Villa Dei[31]. Podręcznik ten należał do podstawowych dzieł wykładanych na Akademii Krakowskiej, podobnie było na innych uczelniach europejskich. Aleksander de Villa Dei ukończył około 1150 roku studia w Paryżu i tam po raz pierwszy, jeszcze na własny użytek, streszczał dzieło Prisciana i nadawał mu formę wiersza. Następnie, już jako nauczyciel, prawa języka łacińskiego, które przerobił z uczniami, ujmował w dwuwiersze, których chłopcy musieli się uczyć na pamięć. Aleksander został nakłoniony przez ówczesnego biskupa do ułożenia całego podręcznika. W ten sposób w 1199 roku ujrzało światło dzieło, które stanowiło wzór dla pokoleń wykładowców uniwersyteckich przez czterysta lat (Akademia Krakowska zniosła obowiązkowy egzamin z Doctrinale w 1530 roku). Odległą w czasie reminiscencją Doctrinale na polskim gruncie było Metrificale Marka z Opatowca. Innym znamiennym przykładem ujmowania w formę wiersza wiedzy, tym razem historycznej, jest cykl pięciu wierszy mnemotechnicznych z Kodeksu Kuropatnickiego[32]. Utwory te są katalogami papieży, cesarzy i królów polskich, pisane wierszem 16-zgłoskowym, dzielącym się na dwa rymujące się 8-zgłoskowe hemistychy, przypominające leoniny. Każdej wymienianej osobie przyporządkowane są dwa wersy, co przypomina sposób nauczania gramatyki przez Aleksandra de Villa Dei. Przykłady można mnożyć, bowiem wierszy takich powstawało w średniowieczu mnóstwo. Układano je również w języku polskim, np. wierszowany alfabet Jakuba Parkoszowica, warunki dobrej spowiedzi czy dekalogi. Tego typu twórczość nie jest wyłączną domeną kultury zachodniej. Na podobnej zasadzie w Indiach w V w. n.e. ułożył gramatykę sanskrytu Panini. Co ciekawe jeszcze w Bibliach drukowanych na początku XVI wieku[33] często napotykamy na wierszowane streszczenia całego Pisma Świętego. Niektóre ułożone są w niezwykle przemyślny sposób, np. Biblia wydana w Lyonie 1524 roku zawiera trzy tablice mnemotechniczne, z których najciekawsza jest trzecia[34]. Pomysłowo przedstawia ona treść Starego i Nowego Testamentu, w formie, która przy wysiłku włożonym w jej zapamiętanie, pozwalała na przywoływanie z pamięci dowolnego cytatu z podaniem księgi i rozdziału, z których ów pochodzi. Z każdego rozdziału wybrano słowo najlepiej oddające treść w nim zawartą. I tak np. z Ewangelii wg św. Mateusza, składającej się z 28 rozdziałów, wybrano 28 słów (są dwa wyjątki, ale o tym niżej). Nie ma znaczenia, jaka jest to część mowy. Wyrazy te dobrano jednak nie tylko pod kątem niesionej przez nie informacji. Musiały one bowiem pasować do wiersza (napisanego heksametrem), który ostatecznie utworzyły. Ponad każdym z tych wyrazów znajduje się krótki opis, przypominający scenę przedstawioną w danym rozdziale, a ten z kolei opisany został konkretną liczbą umieszczoną nad opisem. Najważniejsze było opanowanie heksametru. Przyjmując, że czytelnik tworzył w pamięci uporządkowane wyobrażenia każdego z wyrazów, dojdziemy do wniosku, iż był on w stanie zapamiętać treść całej Biblii wraz z numerami rozdziałów każdej kolejnej księgi, z której pochodził przywoływany przez niego cytat. W niewielu przypadkach zamiast jednego słowa dla opisania rozdziału pojawiają się dwa, co spowodowane jest zachowaniem rytmu wiersza. Na końcu znajduje się mnemotechniczny wiersz streszczający całą Biblię, którego autorem był franciszkanin Franciscus Gotthi. Wiersz poprzedzono wstępem: Tota Biblia compendiosissime per rithmos descripta hoc (quem cernis) libello habetur per magistrum Franciscum Gotthi Ordinis Minorum sacrae theologiae professorem[35].
Niezwykle interesujący i podobny w sposobie przedstawienia treści biblijnej jest druk wydany w Pforzheim w 1505 roku (inne wyd. 1507), zatytułowany Rationarium euangelistarum, omnia in se euangelia, prosa, versu, ymaginibusque quam mirifice complectens[36]. Jego autorem jest benedyktyński mnich Petrus de Rosenheim. Rationarium zawiera piękne drzeworyty, przedstawiające mnemotechniczne (i symboliczne) wyobrażenia czterech Ewangelistów (anioł, orzeł, wół, lew). Do każdego rozdziału Ewangelii dopasowany jest dystych, który w połączeniu z przedstawionymi wyobrażeniami pozwala zapamiętać treść  wszystkich czterech Ewangelii wraz z ich dokładną lokalizacją w źródle.
O zainteresowaniu, jakim cieszyła się mnemotechnika w Polsce w XV wieku świadczy zawartość niektórych kodeksów z Biblioteki Jagiellońskiej. Kodeks BJ 715[37] został spisany na Uniwersytecie Praskim pod koniec XIV wieku. Początkowo należał do Jana de Altstet (Ioannes de Alstede; w 1388 otrzymał w Pradze tytuł magistra sztuk), a  następnie, w połowie XV wieku trafił do Krakowa do rąk Jana z Inowrocławia (profesor Akademii Krakowskiej; magister sztuk od 1454, dziekan wydziału sztuk w 1462, zmarł około 1465)[38]. Kodeks ten obok pism Arystotelesa (wśród nich De memoria et reminiscentia; k. 8v-9r) zawiera dwa wiersze mnemotechniczne. Pierwszy (k. 28r), to Carmina ad Evangelia memoria servanda, a drugi to Carmen ad nomina librorum Veteris et Novi Testamenti memoria servanda (k. 28r). Ponadto znajdują się w nim tablice i traktaty astrologiczne i astronomiczne.
Kolejna księga (BJ 562)[39], pochodząca z końca XIV wieku zawiera liczne tablice astronomiczne, matematyczne, kalendarze oraz Computus ecclesiasticus Aleksandra de Villa Dei. Na k. 45r zapisano w języku niemieckim Carmen ad sanctorum nomina et festivitates memoria retinendas. Na k. 111v znajduje się Cisioianus ad signa zodiaci ordinatus[40] (o cyzjojanach zob. niżej). Kodeks ten trafił do Krakowa prawdopodobnie w pierwszej ćwierci XV wieku (przed r. 1448). Korzystano z niego bardzo często. Marginalia wskazują na powiązania kodeksu z  dwoma profesorami i kanonikami krakowskimi: Maciejem z Szydłowa i Janem z Michałowa.
Kodeks BJ 810[41] powstał w Krakowie w poł. XV wieku. Zawiera pisma medyczne (Hipokrates, Majmonides, Michael Savonarola, Antonius Guainerius) oraz recepty. Na k. 249v znajdują się Carmina ad practicas medicas memoria servandas[42]. Pierwsi właściciele kodeksu pozostają nieznani. Od XVI wieku należał do Antoniego Schneebergera, a następnie do Jana Brożka i z jego księgozbiorem trafił do Biblioteki Jagiellońskiej.
Kolejny kodeks (BJ 709)[43] powstał około 1408 roku w Pradze. Należał do Jerzego (bakalaureat w Pradze zdobył w 1408 roku), syna Jana z Legnicy, a następnie trafił do rąk Andrzeja, syna Ruperta, z Nysy (w 1454 r. wpisanego do Album studiosorum[44]). Obok  różnorakich pism zawiera traktaty astronomiczne oraz zapisane na k. 188r-189r Tabulae ad Corpus iuris civilis memoria servandum.
Jednym z najciekawszych obiektów jest kodeks oznaczony sygnaturą BJ 471[45]. Prawie cały został spisany przed 1445 rokiem przez Jakuba z Lipowej Głowy na zamówienie Mikołaja, syna Spicimira z Krakowa. Mikołaj w 1425 r. został magistrem sztuk na Akademii Krakowskiej. Był także doktorem dekretów, kantorem wrocławskim i krakowskim, dziekanem w Poznaniu, kanonikiem gnieźnieńskim oraz kwestarzem Stolicy Piotrowej w Polsce. Zmarł w 1468 roku. Spisany przez Jakuba z Lipowej Głowy kodeks zawiera: Distinctiones Sacrae Garneriusa de Langres, cystersa, Ars praedicandi Alfonsa Dalprana, franciszkanina, Ars sermocinandi Tomasza de Tuderto, augustianina, Modus sermocinandi Franciszka Eximenis, franciszkanina oraz anonimowy traktat, pozbawiony niestety początku i końca: Tractatus de meditatione. Traktat ów zaleca utworzenie w wyobraźni domu o 12 pomieszczeniach, co bardzo przypomina sposób tworzenia w wyobraźni miejsc mnemonicznych.
Znaczącym wydaje się fakt, że wszystkie wymienione powyżej kodeksy, w których znajdują się wiersze mnemotechniczne, (z wyjątkiem BJ 471) zawierają pisma astronomiczno-astrologiczne, kalendarze i pisma medyczne. W podobny sposób komponowano także “klocki”, złożone z kilku druków. Potwierdzeniem jest niezwykle interesujący klocek (złożony w drugiej poł. XVI wieku – w lub po 1563 r.) z Biblioteki Uniwersyteckiej w Poznaniu (sygn. SD 4122 – 4163 II). Obok licznych pism z zakresu medycyny znajduje się w nim mnemotechniczny traktat Georgiusa Sibutusa: Ars memorativa. Carmen in vitam S. Annae wydany w Kolonii w 1506 roku[46].
W traktatach mnemotechnicznych, również w Opusculum de arte memorativa Jana Szklarka, ogromną rolę odgrywają wyobrażenia liter alfabetu i cyfr arabskich[47]. Owe wizualizacje liter i cyfr niewątpliwie służyć miały do dokonywania w wyobraźni zapisów wspomagających pamięć. W tym miejscu jednak interesuje nas nieco inne zagadnienie związane pośrednio z wizualizacją alfabetów mnemonicznych. Jeżeli zgodzimy się, iż kultura średniowieczna jest w dużym stopniu kulturą oralną (mimo, że tworzą ją ludzie piśmienni), wówczas łatwiej będzie nam zrozumieć sens “udziwnienia” liter i cyfr. W kulturze oralnej dominuje słuch i wyobraźnia, myślenie nie ma charakteru abstrakcyjnego. Ludzie niepiśmienni utożsamiają, np. figury geometryczne z przedmiotami albo z czynnościami, które można za pomocą tych przedmiotów dokonać[48]. A zatem łatwiej im zapamiętać literę “A” jako drabinę albo cyrkiel, co proponują autorzy traktatów mnemotechnicznych, niż po prostu jako literę, która pozostaje dla nich pojęciem abstrakcyjnym. Przypomina to o niezwykle ciekawym problemie z pogranicza historii sztuki i historii kaznodziejstwa: duchowni wygłaszający kazania mieli bowiem nakaz, by w kazaniach do ludu stosować podział tematu tzw. extra, czyli z zewnątrz - miał on być oparty na obrazach zmysłowych, materialnych, zaczerpniętych ze świata widzialnego, który lud mógł w każdej chwili sobie wyobrazić i przypomnieć. Natomiast kazania dla duchownych, a zatem ludzi piśmiennych, operujących dość swobodnie pojęciami abstrakcyjnymi, miały być dzielone na zasadzie intra, czyli obowiązywał w nich wykład stricte doktrynalny, oparty na rozumowaniu abstrakcyjnym[49]. Podobną uwagę czytamy u Yates: skoro uczono ludzi, jak należy tworzyć wyobrażenia celem zapamiętywania, to trudno przypuścić, żeby te wewnętrzne wyobrażenia nie znalazły form zewnętrznego wyrazu[50]. Czy można zatem przyjąć, iż część dzieł sztuki - mianowicie średniowieczne malarstwo, rzeźba i poezja - pełniły funkcje mnemotechniczne? Potwierdzeniem tej tezy wydaje się pogląd zawarty w traktacie Lodovico Castelvetro z 1527 roku. Autor twierdzi, iż malarstwo, rzeźba i poezja to sztuki pamięciowe (arti commemorative della memoria), służące utrzymaniu w pamięci rzeczy i zdarzeń[51]. Podobny trop wskazują słowa Grzegorza Wielkiego z Listu do Serenusa: […] Obraz jest bowiem tym dla ludzi prostych, czym pismo dla umiejących czytać, ponieważ ci, którzy pisma nie znają, w obrazie widzą i odczytują wzór, jaki powinni naśladować. Toteż obrazy istnieją przede wszystkim dla pouczenia ludu. […] Obraz jest w tym celu wystawiony w kościele, aby ci, co nie umieją czytać, przynajmniej patrząc na ściany czytali z nich to, czego nie mogą czytać w książkach[52]. Również postanowienia synodu w Arras z 1025 r. wyraźnie mówią o edukacyjnej i mnemotechnicznej funkcji malarstwa: […] Ludzie nieuczeni mogą w liniach obrazu oglądać to, czego nie są zdolni odczytać w piśmie. […][53] Podobnie Walafrid Strabo w traktacie O sprawach kościelnych twierdzi, iż malarstwo to literatura dla niepiśmiennych: […] W wieloraki sposób jest widoczne, ile to korzyści płynie z malarstwa. A pierwszą z nich jest, że obraz jest literaturą dla niewykształconych. […][54]
Dziedziną, w której mnemotechnika, ze współczesnego punktu widzenia, wydaje się niemożliwa do zastosowania, jest muzyka. Istnieją jednak ciekawe hipotezy i świadectwa dotyczące obecności sztuki pamięci także w tym obszarze działalności człowieka. Wymienimy tu dwie z nich. Hipoteza dotyczy przekazu chorału gregoriańskiego zanim zastosowano notację muzyczną. Podstawowym pytaniem, jakie zadano sobie podczas badań nad ustnym przekazem chorału, było: czy wykonanie bez partytury było równoznaczne z wykonaniem z pamięci?[55]
W IX wieku Karol Wielki pragnął zunifikować kościół frankoński zgodnie z praktyką rzymską. Unifikacja dotyczyła także sposobu odśpiewywania liturgii. Dwukrotnie wysyłał do Rzymu kleryków, by uczyli się śpiewu “u źródeł”, ale napotykał na trudności z wprowadzeniem melodii zgodnej ze śpiewem rzymskim. Trudności te wynikały z innego już spojrzenia na muzykę, spojrzenia bliższego nam - mianowicie dążenia do jednolitej wersji, jedynie słusznej i nie opartej na improwizacji. Jest niezwykle ciekawe, że właśnie na ten okres przypadają pierwsze próby notacji, czyli zapisu melodii, co niewątpliwie ma związek z innym (“piśmiennym”) spojrzeniem na muzykę. Podobnie dzieje się z poezją - innymi cechami odznacza się twórczość oralna, a innymi piśmienna. Wiemy, że śpiewak nie dysponuje podczas wykonania pieśni katalogiem formuł, nie zastanawia się, jak je opracować i połączyć. Zatrzymuje się na chwilę w momentach artykulacyjnych i natychmiast przechodzi do dalszej frazy. Dowiedziono, iż pojęcie “formuły” odgrywało rolę wiedzy śpiewaka, znającego określony typ melodyczny. Prócz tego znał on ogólną strategię konstrukcyjną dla melodii chorałowych, co stanowi alternatywę dla tezy, iż zapamiętywał każdą melodię jako całość. Przypomnijmy w tym miejscu, iż w poezji oralnej, szczególnie poezji epickiej (np. u Homera czy południowych Słowian) pojęcie formuły, w tym wypadku słownej, odgrywa niezwykle istotną rolę w komponowaniu pieśni z pamięci. W tradycji chorałowej przed erą notacji nie można myśleć o transmisji wyłącznie jako o przekazywaniu całych melodii. Od momentu wstąpienia do chóru śpiewak przyswajał sobie wzorce i zasady melodyczne stosowne do typu melodii i momentu w roku liturgicznym. Na tym właśnie szkielecie budował potem melodię. Podobieństwo do tworzenia poezji epickiej wydaje się niezwykle ciekawym spostrzeżeniem.
Zwracałem już wcześniej uwagę na znaczenie dłoni w narodzinach matematyki. Tymczasem dłoń służyła nie tylko jako sprawna maszyna do liczenia, a mogła być także narzędziem wspomagającym pamięć śpiewaka. Za wynalazcę tej metody uznaje się powszechnie Guidona z Arezzo.
Guido z Arezzo[56], zwany także Aretinusem, urodził się w ostatniej dekadzie X wieku. Wykształcenie zdobył w Pompozie, w opactwie benedyktynów. Cała jego działalność związana była dydaktyką. Około roku 1025 opuścił Pompozę, gdyż jego teorie dydaktyczne nie spotkały się tam ze zrozumieniem. Osiedlił się w Arezzo, gdzie znalazł poparcie tamtejszego biskupa Theodalda. Dzięki niemu objął stanowisko nauczyciela śpiewu w tamtejszej katedrze. Wtedy napisał swoje najważniejsze dzieło: Micrologus. Regulae rythmicae, powstałe mniej więcej w tym samym czasie, są wierszowanym ujęciem teorii zawartych w Micrologus i innym jeszcze dziele Guidona - Aliae Guidonis regulae de ignoto cantu. Możemy przyjąć, iż pełniło podobne zadanie, jak Doctrinale Aleksandra de Villa Dei czy Metrificale Marka z Opatowca, mianowicie było to mnemotechniczne ujęcie zasad opracowanych przez Guidona. Autor Micrologusa znany jest głownie dzięki wprowadzeniu do muzyki europejskiej dwóch przełomowych zasad: zasady notacji diastematycznej oraz podstawy systemu solmizacyjnego. Nas jednak najbardziej interesuje ostatnie jego dzieło: Epistola de ignoto cantu. Adresatem tego listu był Michael z Pompozy, przyjaciel Guidona. Dziełko zawiera opis nowej metody zapamiętywania dźwięków, interwałów i zwrotów melodycznych. Autor zaleca, by posługiwać się przy tym jakąś znaną już wcześniej melodią (za przykład służył hymn do św. Jana Chrzciciela Ut queant laxis). Nasuwa się podobieństwo do znanych nam już formuł w chorałach gregoriańskich, czy specyficznych matryc poetyckich z epiki homeryckiej. Z metody tej wywodzi się znany nam wszystkim oktachord: do re mi fa sol la si do. Zaznaczyć należy, iż średniowieczna tradycja przypisała Guidonowi z Arezzo wynalezienie metody mnemotechnicznej, która wspomagać miała solmizację. W odpowiednim porządku należało utrwalić na wewnętrznej stronie lewej dłoni litery, które oznaczały kolejne dźwięki skali. Metoda ta znana była jako “dłoń Guidona” (manus Guidonica) i pojawia się w rękopisach i traktatach muzycznych od wieku XII, aż do wieku XIX. Na wizerunek “dłoni” napotykamy np. w wydanej w Lipsku Allgemeine Geschichte der Musik Forkela[57].
Kolejną dziedziną, w której mnemotechnika odgrywała ważną rolę, jest prawo. Wszelkie formułki prawne ujmowano w wierszyki mnemotechniczne. Wiemy, że ars memorativa wykorzystywana była przez poszczególnych profesorów Akademii Krakowskiej i Akademii Lubrańskiego. Grzegorz z Szamotuł, który nauczał prawa na uczelni poznańskiej, zamieszczał w wydawanych drukiem pismach wierszyki mnemotechniczne ułatwiające zapamiętanie prawniczych formułek. Również Jan Szklarek w Opusculum de arte memorativa porusza problem zapamiętywania rozporządzeń z Dekretów Gracjana i paragrafów prawa kanonicznego[58]. Przy omawianiu mnemotechniki w zagadnieniach prawnych nie może zabraknąć tzw. arbores consanguinitatis, czyli drzewek pokrewieństwa. Służyły one do swobodnego orientowania się w powiązaniach rodzinnych, co odgrywało szczególną rolę przy zawieraniu małżeństw. W wykresach tych, wspomagających pamięć średniowiecznych prawników, uderza podobieństwo do “ręki Guidona”. Podobne diagramy napotykamy zresztą w traktatach poświęconych mnemotechnice, np. w Arbor scientiae Rajmunda Lulla[59]. Potwierdzeniem związku między mnemotechniką a arbores consanguinitatis wydaje się postać Johannesa Kusanusa (Johannes Cusanus).
Johannes Kusanus był prawdopodobnie ostatnim nauczycielem mnemotechniki (w jej średniowiecznej formie) w Krakowie. Wcześniej zajmowali się tym między innymi: Stanisław Korzybski, Antonii z Radomska, Jan Szklarek i Tomasz Murner. Kusanus był jednym z wielu wędrownych nauczycieli - humanistów, którzy przywędrowali do Krakowa. Pojawił się w Małopolsce najprawdopodobniej w roku 1529, gdyż pod tą datą został wpisany w poczet nauczycieli Akademii Krakowskiej[60]. Na wojażach po europejskich uczelniach spędził dwadzieścia siedem lat. Zajmował się nie tylko nauczaniem sztuki pamięci. Głównym przedmiotem jego zainteresowań i wykładów było “drzewo pokrewieństwa”. Potwierdza to prawniczy druk wydany u Macieja Szarffenberga w 1529 roku: Textus lecture quatuor arborum, consanguinitatis, affinitatis, cognationis spiritualis, ac legalis…[61]. Gdy Kusanus zawitał do Krakowa, został serdecznie przyjęty przez ówczesne władze uczelniane. Świadczy o tym dedykacja dla profesorów Collegium Maius Akademii Krakowskiej, znajdująca się na odwrocie karty tytułowej tego unikatowego druku. Wcześniej, bo już w 1514 roku, Kusanus nawiązał kontakty z innym drukarzem pochodzącym z Polski – Hieronimem Wietorem. Wydał u niego Algorithmus linealis proiectilium[62]. Kilkanaście lat później Kusanus zawędrował do Krakowa, by nauczać polskich żaków o drzewie pokrewieństwa i udzielać wykładów o mnemotechnice.
Ostatnią sferą dotyczącą działalności człowieka, w której mnemotechnika odegrała niebagatelną rolę, jest sposób mierzenia, czy raczej orientowania się w czasie. Średniowieczna elita znała bowiem niezwykle skuteczny sposób precyzyjnego ustalania dat dziennych, opierając się wyłącznie na pamięci. Służyły do tego cyzjojany[63]. Były to kalendarze (pochodne kalendarzy liturgicznych), stojące na pograniczu wierszy mnemotechnicznych i kryptogramów. Stanowiły one precyzyjną konstrukcję, dzięki której bez żadnych dodatkowych danych liczbowych, można było określić datę dzienną. Dodajmy, że były ważne każdego roku, czyli zaliczane są do tzw. kalendarzy wiecznych. Składały się z 365 sylab, gdzie jedna sylaba = jeden dzień. Dzielono je na 24 wiersze, z czego dwa przypadały na każdy miesiąc. 130 sylab zawierało imiona świętych i nazwy świąt. Sylaby pozostałe przeznaczano dla nazw miesięcy i wyrazów określających. Nazwa tego typu kalendarzy pochodzi od początkowych sylab dwuwiersza styczniowego - Cisio Janus, gdzie cisio to abrewiacja wyrazu circumcisio (święto Obrzezania) a Janus to skrót od Januarius, czyli łacińskiej nazwy stycznia.
Wielość form, jakie sztuka pamięci przybierała w ciągu tysiącleci, jej wszechobecność we wszystkich prawie przejawach działalności człowieka - wszystko to stawia przed badaczem trudności związane z “ogarnięciem” tematu. Obszerność powyższego zagadnienia, przy tak wąskiej specjalizacji we współczesnej nauce, nie pozwala, by gruntownie mógł je zbadać jeden człowiek. Wydaje się natomiast, iż badacze poszczególnych dyscyplin naukowych, szczególnie na gruncie nauki polskiej, nie poświęcali jak dotąd tej problematyce wiele miejsca i ograniczali się do marginalnych uwag na temat mnemotechniki. Tymczasem wszystko wskazuje na to, iż mnemotechnika powinna znaleźć swoje miejsce w badaniach na dziejami muzyki, historii sztuki, teorii literatury, filozofii teologii czy matematyce. ÂŻywię nadzieję, iż powyższe uwagi zainspirują badaczy do uważniejszego przyjrzenia się przedstawionej problematyce, pomimo trudności, z którymi trzeba będzie się zmierzyć, a które i ja napotkałem podczas badań traktatu Szklarka. Trudności zawsze rodzą pytania. Powyższe spostrzeżenia z pewnością nie wyczerpują zagadnienia; są jedynie próbą zwrócenia uwagi na wielość problemów, z którymi zmierzyć się musi badacz dziejów mnemotechniki. Nie próbowałem też odpowiedzieć na większość z zadanych tu pytań: np. o obecność mnemotechniki w polskich dziełach sztuki, jej rolę w pełnieniu funkcji spoiwa kulturowego między pokoleniami oraz o wykorzystanie instrumentów badawczych podczas badań nad sztuką pamięci. Jednak samo ich postawienie oraz wskazanie nowych aspektów obecności mnemotechniki w kulturze europejskiej wydało mi się interesujące i warte uwagi.


[1] O Opusculum… por.: Wójcik R., O mnemotechnicznym przygotowaniu kazania o św. Stanisławie w Opusculum de arte memorativa Jana Szklarka. Artykuł ukaże się w 2003 roku w tomie Mediewistyka literacka w Polsce. Pod red. T. Michałowskiej. IBL “Studia staropolskie. Series Nova”.
[2] Por.: Wydra W., Rzepka R. W., Niesamoistne drukowane teksty polskie sprzed roku 1521 i ich znaczenie dla historii drukarstwa i języka polskiego [W:] Dawna książka i kultura. Materiały międzynarodowej sesji naukowej z okazji pięćsetlecia sztuki drukarskiej w Polsce. Pod. red. S. Grzeszczuka i A. Kaweckiej-Gryczowej. Wrocław 1975, s. 265.
[3] Por. m.in.: Semkowicz W., Paleografia łacińska. Kraków 2002, s. 15-26, tamże literatura.
[4] Yates F.A., Sztuka pamięci. Przeł. W. Radwański. Warszawa 1977.
[5] Yates F.A., op. cit., Rozdział V: Traktaty mnemoniczne, s. 115-137. O XV-wiecznych traktatach mnemotechnicznych zob.: Heimann-Seelbach S., Ars memorativa. Genese, Überlieferung und Funktionen der mnemotechnischen Traktatliteratur des 15. Jahrhunderts. Heidelberg 1999.
[6] Ifrah G., Dzieje liczby czyli dzieje wielkiego wynalazku. Przeł. S. Hartman. Wrocław 1990, s. 79-82
[7] Ifrah G., op. cit., s. 22-23.
[8] Ifrah G., op. cit., s. 32-33
[9] Gdy baca serem poczęstuje. Zdjęcia P. Sowa, tekst M. Czyżewski. “Duży Format”. Czwartkowiec “Gazety Wyborczej”. Nr 2/153. 9 I 2003, s. 22.
[10] Kalina P., Mnemonika czyli Sztuka kształcenia i wzmacniania pamięci tudzież sposoby ułatwiające naukę języków obcych, zapamiętywanie imion własnych, chronologii, statystyki, chemii, etc.…. Warszawa 1997; Atkinson W.W., Kształcenie pamięci: nauka o obserwacji, pamięci i wywoływaniu wspomnień. Warszawa 1995.
[11] Ifrah G., op. cit., s. 34.
[12] Ifrah G., op. cit., s. 52-55.
[13] Ifrah G., op. cit., s. 68-69.
[14] Yates F.A., op. cit., s. 67, 120. Wójcik R., op. cit.
[15] Diringer D., Alfabet czyli klucz do dziejów ludzkości. Przekł. W. Hensla. Warszawa 1972, s. 29-33.
[16] Ifrah G., op. cit., s. 79.
[17] O piśmiennictwie sumeryjskim i akadyjskim por. wstępy M. Kapełuś w: Mity sumeryjskie. W tłum. K. Szarzyńskiej. Warszawa 2000, s. 7-8 oraz Mity akadyjskie. [Tłum. zespół asyriologów polskich], Warszawa 2000, s. 7-10.
[18] Sachs C., Muzyka w świecie starożytnym. Przeł. Z. Chechlińska. Kraków 1988, s. 27.
[19] Keel O., Pieśń nad pieśniami. Biblijna pieśń o miłości. Przekł. B. Mrozewicz. Poznań 1997, s. 35-36.
[20] Parry M., L’épithète traditionelle dans Homère. Paris 1928; Lord A.B., The Singer of Tales. Cambridge 1960; wstęp w: Homer, Iliada. Przeł. K. Jeżewska, wstępem i komentarzem opatrzył J. Łanowski. BN, Wrocław 1972, s. XXXIX-XLIV.
[21] Zob. wstęp do: Homer, op. cit., s. XLI.
[22] Yates F.A., op. cit., s. 51, tamże literatura.
[23] Volkmann R., Wprowadzenie do retoryki Greków i Rzymian. Tł. L. Bobiatyński. Warszawa 1995, s. 189.
[24] O obecności zagadnień dotyczących pamięci w pismach filozofów starożytnych zob.: Blum H., Die antike Mnemotechnik. Hildesheim-New York, 1969; Yates F.A., op. cit., rozdział II, s. 40-61; Hajdu H., Das mnemotechnische Schrifttum des Mittelalters. Budapest 1936.
[25] Szklarek Jan, Opusculum de arte memorativa. Kraków, [Kasper Hochfeder], 13 IX 1504, k. 1v-2.
[26] Mareš F.W., Pierwszy słowiański język literacki i początki piśmiennictwa słowiańskiego. Kraków 1994. Seria: Nauka dla wszystkich, nr 461, s. 39.
[27] O wierszowanych średniowiecznych dekalogach polskich por.: Wydra W., Rzepka W. R., Chrestomatia staropolska. Teksty do roku 1543. Wrocław, 1995, s. 23-26 oraz Wydra W., Polskie dekalogi średniowieczne. Warszawa 1973, Silva Medii et Recentioris Aevi, t. 2.
[28] Wolny J., Z dziejów katechezy. [W:] Dzieje teologii katolickiej w Polsce. T. I Średniowiecze. Pod red. M. Rechowicza. Lublin 1974, s. 205-206. Por. również hasło “grzechy główne” w: Encyklopedia katolicka. T. VI. Pod red. J. Walkusza. Lublin 1993, s.307.
[29] Szklarek Jan, Opusculum de arte memorativa. Kraków, [Kasper Hochfeder],  13 IX 1504, k. 5v.
[30] Gansiniec R., Metrificale Marka z Opatowca i traktaty gramatyczne XIV i XV wieku, Wrocław 1960, s. 10.
[31] O znaczeniu tego traktatu również na polskim gruncie por.: Gansiniec R., op. cit., s. 19-20.
[32] Wydra W., Z pogranicza poezji, historii i mnemotechniki. Wierszowane katalogi papieży, cesarzy i królów polskich w Kodeksie Kuropatnickiego. [W:] Pogranicza i konteksty literatury polskiego średniowiecza. Pod red. T. Michałowskiej. Wrocław 1989, s. 191-201.
[33] Tendencja ta zanika około 1530 roku.
[34] Biblia cum summariorum apparatu pleno quadruplique repertorio insignita…. Lugduni, in Officina Gilberti de Villiers, 1524.
[35] Por.: British Museum. Catalogue of printed books. Vol. 35, London 1888, s. 210: pierwsze wydanie notowane: 1510. Catalogue podaje 8 wydań; ostatnie z 1529 roku.
[36] [Petrus de Rosenheim], Rationarium euangelistarum, omnia in se euangelia, prosa, versu, ymaginibusque quam mirifice complectens. [Pforzheim, Thomas Anshelm], 1505. Por.: Adams H. M., Catalogue of Books Printed on the Continent of Europe, 1501-1600 in Cambridge Libraries, Cambridge 1967, Vol. 2, s. 70.
[37] Catalogus codicum manuscriptorum medii aevi Latinorum qui in Bibliotheca Jagellonica Cracoviae asservantur. Vol. I-VII. Wratislaviae-Cracoviae 1980-2000, V, 154-167 (dalej: Catalogus).
[38] Szelińska W., Jan z Inowrocławia. [W:] Polski słownik biograficzny. T. 10. Wrocław 1962-1964, s. 454.
[39] Catalogus, III, 390-397.
[40] Włodarski B., Chronologia polska. Warszawa 1957, s. 91.
[41] Catalogus, VI, 203-206.
[42] Niektóre zostały wydane w: Collectio Salernitana. Ed. S. De Renzi, t. 1-5, Napoli 1852-1859; por.: Catalogus, VI, 204.
[43] Catalogus, V, 125-130.
[44] Album studiosorum Universitatis Cracoviensis. Editionem curavit A. Chmiel. T. I. Cracoviae 1887, s. 138.
[45] Catalogus, III, 61-64.
[46] Por.: British Museum. Catalogue of printed books. Vol. 82. London 1896, s. 163.
[47] Wójcik R., O mnemotechnicznym przygotowaniu…; Yates F.A., op. cit., 126-128, 251-252, 333-334.
[48] Japola J., Tekst czy głos? Waltera J. Onga antropologia literatury. Lublin 1998, s. 42-43, 49-50. Rozróżnienie między kulturą oralną a piśmienną zob.: Ong W. J., Oralność i pismienność. Słowo poddane technologii. Przeł. i wstępem opatrzył J. Japola. Lublin 1992.
[49] Wolny J., Łaciński zbiór kazań Peregryna z Opola i ich związek z tzw. “Kazaniami Gnieźnieńskimi”. [W:] Średniowiecze. Studia o kulturze. Red. J. Lewański. T. 1. Warszawa 1961, s. 178.
[50] Yates F.A., op. cit., s. 92.
[51] Tatarkiewicz W., Dzieje sześciu pojęć: sztuka, piękno, forma, twórczość, odtwórczość, przeżycie estetyczne. Warszawa 1975, s. 29-31.
[52] Myśliciele, kronikarze i artyści o sztuce. Od starożytności do 1500 r. Wybrał i opracował J. Białostocki. Warszawa 1978, s. 205.
[53] Ibidem, s. 206.
[54] Ibidem, s. 206.
[55] Treitler L., Homer i Grzegorz, czyli jak dokonywał się przekaz poezji epickiej i chorału. Tł. C. Zych. Cz. 1. “Canor” Nr 28, Toruń 2000, s. 14-18, cz. 2, “Canor” Nr 29, Toruń 2000, s. 10-24. Pierwotnie artykuł ukazał się w: “The Musical Quarterly”. Vol. LX, No. 3, July 1974.
[56] Witkowska-Zaremba E., Guido d’Arezzo. [W:] Encyklopedia muzyczna. efg. Część biograficzna pod. red. E. Dziębowskiej. Kraków 1987, s. 508-510. Tamże literatura. O “dłoni Guidona” i jego wpływie na teorię wychowania muzycznego por.: Smits van Waesberghe J., Musikerziehung. Lehre und Theorie der Musik im Mittelalter. [W:] Musikgeschichte in Bildern. Hrsg. von H. Besseler und W. Bachmann, Bd. III, Musik des Mittelaters und der Renaissance. Lfg 3. Leipzig 1969, s. 120-143.
[57] Forkel J.N., Allgemeine Geschichte der Musik. Bd. 1-2, 1788-1801.
[58] Wójcik R., O mnemotechnicznym przygotowaniu….
[59] Por.: il. 15 w: Yates F.A., op. cit.
[60] Barycz H., Historia Uniwersytetu Jagiellońskiego w epoce humanizmu. Kraków 1935, s. 62.
[61] Por.: E. XIV, 474.
[62] Adams H. M., Catalogue of Books Printed on the Continent of Europe, 1501-1600 in Cambridge Libraries, Cambridge 1967, Vol. 1, s. 332.
[63] O cyzjojanach por.: Wąsowicz H., Łaciński kalendarz sylabiczny (cisiojanus) do połowy XVI wieku. Lublin 1986.
 
< Poprzedni   Następny >
Mambo is Free Software released under the GNU/GPL License.